Wstęp

„Drżenia niedojrzałości" to coś najbardziej osobistego ze wszystkiego, co może wyobrazić sobie autor niniejszego tomiku poezji.
Wiersze powstawały na przestrzeni trzydziestu paru lat, jako wyraz określonych emocji, przeżyć, przemyśleń, obserwacji i komentarzy autora zapisywanych bez planu jakiegokolwiek ich katalogowania, a już na pewno wyciągania na światło dzienne z szuflady autora, dalej niż na jego biurko.
Fakt, że przeistoczyły się w niniejszy tomik poezji jest niewytłumaczalny nawet dla samego autora i może winna tu jest/pomogła mu w tym technologia, która umożliwiła wstępny elektroniczny zapis wierszy w formie zbliżonej do książkowej.
W pierwszym momencie zapis w formacie elektronicznym został sporządzony po to, by „szuflada" nabrała bardziej cywilizowanego charakteru zwłaszcza, że pojedyncze, zapisane długopisem stare kartki już się rozpadały.
Decyzja o wydaniu wierszy dojrzewała w głowie autora przez kilka lat i nadal jest dla niego nie do końca zrozumiała potwierdzając, że hołduje on zasadzie (jak ktoś trafnie zauważył): „Mam swoje zdanie, ale się z nim nie zgadzam".
Wypuszczając w świat swoje wiersze autor ma świadomość, że dla wielu mogą być kontrowersyjne, złe, głupie, słabe, nudne, nijakie itd., ale na szczęście nikt nie ma przymusu ich czytania ani myślenia o nich.
Natomiast autor myśli o swoich wierszach, gdyż wyrażają one jego stosunek do otaczającego go świata i niezależnie od tego jakie są, na zawsze pozostaną wierszami autora, będąc równocześnie bardzo ważną częścią jego życia.
Jeśli ktokolwiek znajdzie w nich dla siebie choćby kilka wersów, które spowodują, że ten ktoś zatrzyma się na chwilę, zastanowi się nad sobą, nad światem i powie sobie: „No tak, może ten facet ma rację?" albo po przeczytaniu ktoś stwierdzi: „Nieprawda, nie zgadzam się, świat jest inny, a ten facet w ogóle go nie rozumie" — będzie to znaczyło, że było warto je pisać i pokazywać światu.
Ale jeśli ktoś wzruszy obojętnie ramionami i w milczeniu, znudzony rzuci tomik w kąt — może to oznaczać, że autor nie powinien był nigdy zbliżać się do swojej szuflady, a już na pewno jej otwierać po to, by coś z niej wyciągać.
Mogłoby to jednocześnie znaczyć, że powinna była na zawsze i bezpowrotnie skryć wszystko, co do niej wrzucił.
Jednakże przecież sam już fakt wydania niniejszego tomiku wierszy świadczy o tym, że autor bardzo liczył na to, że nie pozostanie na zawsze wyłącznym i jedynym ich czytelnikiem.
To oczywiste, że miał wielką nadzieję, iż znajdzie grono osób, które dostrzegą w poezji autora jakąś analogię do własnych przeżyć albo doszukają się inspiracji i motywacji do szukania swoich miejsc w świecie oraz radzenia sobie z jego skomplikowaną naturą.
Niemniej jednak poszukując bratnich dusz nie pisał dla gawiedzi, dla suwerena, dla disco polowego... niczego (żeby nie napisać nikogo), dla mas ani mass marketu, a tym bardziej nie dla „targetu" programów typu: „Dlaczego oni czytają i myślą?" itp.
Pisał też nie dlatego, że szukał taniej sensacji, skandalu, rozgłosu, czy popularności zdobywanej w oparciu o prostackie, puste rymowanki.
Szukał Homo sapiens — ludzi rozumnych, o których niestety coraz trudniej, a którzy potrafią wiele wyczytać pomiędzy wierszami i wiedzą, że życie ma sens tylko wtedy, gdy wychodzi daleko poza zwykłą wegetację, ograniczającą się wyłącznie do próżnej konsumpcji i produkcji efektów ubocznych przemiany materii.
Dlatego też autor pisze w swoich wierszach o rzeczach, które uważa za istotne, ale jednocześnie nie wyjaśnia wielu pojęć i tematów, które porusza.
Liczy bowiem na inteligencję czytelnika, który albo również je zna, albo nie znając (lub nie rozumiejąc podobnie jak autor), w oparciu o powszechnie dostępne w XXI wieku środki komunikacji — szybko i łatwo dotrze do odpowiedniego źródła, a wiedząc gdzie szukać, będzie chciał je poznać i będzie się starał je zrozumieć.
Zamieszczane przy niektórych wierszach przypisy służą autorowi jedynie do wyjaśnień kontekstów i przekazania informacji, których (poza małymi wyjątkami) w zasadzie nie można uzyskać nigdzie indziej, a które autor uważa za kluczowe dla lepszego, pełniejszego zrozumienia jego poezji.
Aczkolwiek należy mieć na uwadze, że autor oryginalnie pisał przede wszystkim po to, żeby uformować jakoś, usystematyzować i wyartykułować targające nim emocje oraz kołaczące się w jego głowie myśli, a także, by zostawić i utrwalić w sobie ślad danego momentu lub zdarzenia.
W związku z tym nie zawsze i nie dla wszystkich może być jasne i klarowne co było impulsem dla autora, popychającym go do przelania na papier właśnie takiej interpretacji rzeczywistości, w której się znalazł lub do której się odniósł.
Niniejsze wydanie zostało zatem uzupełnione i rozszerzone przez autora o Suplement, który powstał jako zapis jego niezwykle osobistych spojrzeń i przemyśleń, zawierający dokładniejsze wyjaśnienia i objaśnienia treści poszczególnych wierszy.
Jest on przeznaczony dla tych, którzy chcieliby porównać lub sprawdzić, czy ich odbiór i rozumienie „niedojrzałej" poezji autora, są w jakimś stopniu zbliżone, czy wręcz zupełnie odmienne od jego punktu widzenia.
Autor ma nadzieję, że osoby, które zagłębią się w ten tomik poezji, będą również chciały dotrzeć do źródeł, z których wypływały poszczególne wiersze, by się przekonać, czy one same znają już te okolice i wiedzą jak się po nich poruszać.
Wszystkich tych ludzi, którzy są ciekawi świata, zadają pytania, szukają nieoczywistych odpowiedzi i chcą czegoś więcej, a także mają otwarte głowy i serca, rozumieją co to jest tolerancja i szacunek dla drugiego człowieka — autor serdecznie zaprasza do odwiedzenia jego świata, do którego prowadzi zielona furtka z napisem „Drżenia niedojrzałości".
Wszystkim innym autor niniejszym życzy wszystkiego najlepszego i wraz z nimi cieszy się ich beztroską i szczęściem.
Mimo wszystko autor wierzy, że wbrew pozorom, nadal ma wokół siebie więcej Homo sapiens niż „Disco polo... nicus".
Równocześnie autor prosi, aby pamiętać, że pisał, bo, parafrazując genialnego Jerzego Stuhra, śpiewającego tekst równie genialnego Jonasza Kofty:
„Pisać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej, ale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi. Czasami człowiek musi, inaczej się udusi, uuu".
eLKa

Powrót

© Wszelkie prawa zastrzeżone