„Poznałem kiedyś Boga waszego,
Jak stał obojętny,
Z rękami w kieszeni,
Gdy jego świat na krzyżu umierał"
(...)
EL mierzy się z dysonansem, jaki widzi pomiędzy zastanym światem (bezwzględnym, brutalnym, nieludzkim, zachłannym, parszywym itd.), a wychowaniem w poczuciu wiary, że ten świat został stworzony ręką dobrego Boga, na Jego wzór i podobieństwo.
To nijak do siebie nie pasuje.
Skoro Bóg jest dobrocią, miłością i światłem, to co to jest (do kurwy nędzy) za miejsce, w którym przyszło nam żyć.
Jeśli nasz świat to ma być boży wytwór — to co to za Bóg mógł stworzyć coś takiego?
To raczej piekło niż wyśniony raj.
EL, który był wychowany w przekonaniu, że to Bóg jest stwórcą i panuje nad wszystkim, wierzy ciągle, że jego Bóg (ten dobry i prawdziwy) jednak istnieje, jest z nim ciągle i dba o niego, a świat dookoła musiał zostać (nie wiedzieć czemu) zagarnięty i zaczął być zarządzany przez innego Boga (a może raczej Szatana).
A ten ma zupełnie inne cele i wizje od tych, które przekazywali i wpajali EL wszyscy ci, którzy uważali się za odpowiedzialnych za jego edukację i wprowadzenie go do otaczającego go, w teorii dobrego, świata.
EL jest przekonany, że mimo wszystko musi żyć według tych wartości, które mu wpojono, bo w nie wierzy, gdyż są dla niego niezwykle istotne i ważne.
Ma też nadzieję, że otaczający go, odrażający świat jest taki tylko chwilowo, bo uległ jakiejś dewiacji i wymknął się spod kontroli oraz że kiedyś zostanie naprawiony i wróci na właściwe tory.
Niestety rozumie już również, że nie nastąpi to jednak zbyt szybko i nie sądzi, by on sam tego doczekał.
Zachowując wszelkie proporcje wiersz ma charakter (proszę o wybaczenie porównania) Wielkiej Improwizacji, jest buntem i niezgodą EL na zastaną rzeczywistość.
EL ma czelność wykrzyczeć swój ból i zwątpienie, aczkolwiek w żadnym momencie (w odróżnieniu od Konrada) nie twierdzi, że jest równy Bogu i że sam potrafi Boga zastąpić i ten zepsuty świat naprawić.
EL szanuje swojego Boga, bo ten jest uosobieniem wszystkich największych i najważniejszych dla EL wartości i ciągle wierzy, że On ostatecznie wygra, odzyska kontrolę nad światem i wymusi na innych bożkach przeprosiny, pokutę i karę oraz naprawienie wszelkiego zła, którego się bezczelnie dopuścili. Tylko, że mleko i tak już się rozlało.
eLKa
Spodobało Ci się?
Zamów tomik poezji „Drżenia niedojrzałości" w formie elektronicznej lub drukowanej.