„Z wielkim mozołem,
Sapiąc i charcząc,
Wdrapałem się wreszcie
Na tę wielką górę"
(...)
Ciężkie, trudne, mozolne (trochę jak praca Syzyfa) próbowanie realizowania narzuconych sobie zadań, a także niewzruszone dążenie do spełniania marzeń, prowadzi w efekcie do konstatacji, że może to nie do końca były te cele, które EL chciał osiągnąć.
Jednocześnie EL zauważa, że zaślepiony i skoncentrowany na celu, po drodze traci z pola widzenia wszystko inne i radość z samej wędrówki, jako alegorii jego życia.
A może jednocześnie dochodzi do wniosku, że to do czego dążył, nie było jednak aż tak ważne, może było tylko iluzją i trzeba wyznaczyć nowe cele, mieć nowe marzenia, tworzone i ustanawiane w oparciu o to, że wie już o życiu trochę więcej.
A co, jeśli tak będzie za każdym razem?
EL odnosi wrażenie, że rzeczywiście podąża drogą Syzyfa.
Ogromna koncentracja i wysiłek w dochodzeniu na szczyt, w efekcie końcowym doprowadzą do zjazdu emocji, spuszczenia powietrza z nazbyt napompowanego balonu.
EL ostatecznie zaczyna rozumieć, że to będzie cyklicznie powtarzający się proces przeplatania się wzniosłej walki i osiągania wytyczonych celów z rozczarowaniami oraz zawodami, gdy w międzyczasie zmienia się nieco perspektywa i punkt, z którego EL na nie patrzy.
eLKa
Spodobało Ci się?
Zamów tomik poezji „Drżenia niedojrzałości" w formie elektronicznej lub drukowanej.