„Słów twoich erotyzm całym ciałem słyszę
I tonę w twych oczu głębokim błękicie.
W półmroku szeptem tak uciszasz ciszę,
Że w niej dudni z hukiem serca mego bicie"
(...)
To jest wiersz o niesamowicie intensywnym, niespodziewanym doznaniu erotycznym, o sile nieznanej do tej pory EL, a wynikającej z niezwykle dojrzałej seksualności przypadkowo spotkanej i poznanej kobiety.
To upojny czas (jeden nieprawdopodobny wieczór) dwóch zupełnie obcych sobie osób, które trafiły na siebie niespodziewanie i... nagle, z zaskoczenia, coś niesamowicie mocno między nimi zaiskrzyło, przyciągając oboje do siebie w pożądaniu i szalonej emocji.
EL, mający wówczas dwadzieścia kilka lat, przeżywał wcześniej wiele związków i uniesień, ale dotyczyły one relacji odpowiednio z 18., 20., czy dwudziestokilkuletnimi... jeszcze ciągle dziewczynami (mniej więcej jego rówieśnicami).
Tu, nagle, ma, niespodziewanie dla niego, do czynienia z... bardzo dojrzałą, w pełni świadomą swojej seksualności, nieco ponad czterdziestoletnią kobietą, która przejęła na tę CHWILĘ całkowitą nad nim kontrolę.
To ona jest inicjatorką i kreatorką wszystkiego co się dzieje, prowadząc EL i pokazując mu przepiękny i niezwykły świat absolutnie fantastycznego, świadomego, otwartego, nieskrępowanego niczym seksu, bez zahamowań, wstydu, jakiejkolwiek pruderii i nieśmiałości.
A on z lubością poddaje się tej roli, niczym uczeń, czy sztubak, totalnie obezwładniony autorytetem, wiedzą i doświadczeniem swojej mistrzyni.
Widzi jak jej samoświadomość seksualna powoduje, że partnerka umiejętnie budując napięcie i nieśpiesznie go prowadząc, kontroluje tempo i intensywność doznań, przenosząc je stopniowo na coraz wyższy, niedostępny mu do tej pory, nieznany i nieosiągalny dla niego wcześniej poziom.
I trwa to cudownie, niezwykle, niewyobrażalnie i niesamowicie długo.
Na końcu tej przepięknej wspinaczki, w kulminacyjnym momencie, w pewnym sensie na znak i za pozwoleniem spełnionej właśnie, szczęśliwej mistrzyni, która też czerpała pełnymi garściami z tej obopólnej ekstazy — EL doświadcza niewiarygodnie wspaniałej, euforycznej, bezgranicznej i pozostającej dotąd poza jego zasięgiem rozkoszy i absolutnego uniesienia.
Jednocześnie, prawie w tym samym momencie, zaczyna docierać do niego, że było to coś tak niezwykłego, wyjątkowego, pięknego i niespodziewanego, że aż omal nierealnego.
EL uświadamia sobie również, że ta przypadkowość spotkania wynika też z odmienności bardzo odległych od siebie światów, w których żyje każde z nich i zaczyna pojmować, że takie niezwykłe przeżycia i uniesienia mogą być tylko podarowaną sobie nawzajem cudowną CHWILĄ, ale tylko chwilą i oboje nie mają szansy przekształcić tego w cokolwiek więcej.
eLKa
Spodobało Ci się?
Zamów tomik poezji „Drżenia niedojrzałości" w formie elektronicznej lub drukowanej.