„Szukam dojrzałych drżeń
I dni niezwykle jasnych.
Radosnych losu tchnień,
Z zagubień wyjścia jaskiń"
(...)
To oczywiste, że zaczynam od tego wiersza, tutaj EL to ja...
To pean na cześć kogoś, kto jest mi najbliższy, kto jest absolutnym ideałem, bez którego się nie oddycha i nie istnieje.
Dla Niej się żyje i wszystko co się robi ma sens tylko wtedy, gdy Ona jest blisko, gdy jest podmiotem i przyczyną.
Podkreśleniem spełnienia wszelkich oczekiwań, wyobrażeń i nadziei wiązanych z miłością życia oraz swoistej kompletności tworzonej relacji, jest konkluzja wiersza wskazująca, że mam już wszystko co najlepsze, bo,,, „Mam Ciebie — moja żono".
Niniejszy wiersz jest w istocie, tak naprawdę, jednocześnie preambułą inwokacją i puentą Drżeń niedojrzałości, a przewrotnie umieszczony jako pierwszy (a może raczej przed-pierwszy), ma być równocześnie domknięciem i spełnieniem całego tomiku.
A ten z kolei jest pokazaniem poszukiwania dojrzałości i dochodzeniem do niej poprzez rozmaite fazy, cykle i epizody przynoszące na przemian uniesienia, zawody, wzloty, upadki, sukcesy i porażki, wynikające przede wszystkim z nie(do)rozwiniętej jeszcze, wczesnej i kształtującej się dopiero emocjonalności.
Znalezienie mojego ideału wieńczy mozolne i długie poszukiwania, które niejednokrotnie niosły ze sobą bolesne klęski i liczne cierpienia.
Jest cudownym zmaterializowaniem wszystkich dotychczasowych pragnień, dążeń i marzeń.
W tej relacji udało mi się wreszcie znaleźć i wypracować swoją emocjonalną dojrzałość, na bazie której można w sposób rozważny, mądry, spójny i logiczny budować swój szczęśliwy świat; a przecież w zasadzie, to właśnie to było celem, istotą i sensem całego życia, czyli nieustannego, niekończącego się... dojrzewania.
eLKa
Spodobało Ci się?
Zamów tomik poezji „Drżenia niedojrzałości" w formie elektronicznej lub drukowanej.