Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"
04.07.2021 Wolne Miasto Warszawa
Od kilku miesięcy śledzę, a może raczej obserwuję i próbuję ogarnąć, czyli zrozumieć i wyobrazić sobie dokładniej, informacje o skali śmiertelności na polskich drogach.
Najpierw wydawało mi się, że gołe cyfry niewiele mówią, par excellence ginąc w bezdusznym przepływie informacji i masie zbędnych detali towarzyszących ogłaszanym newsom.
Jednak ogrom tragedii, w większości wynikających z bezmyślności, bezczelności, braku pokory, wiedzy oraz umiejętności, a także będących świadectwem egoizmu i ograniczeń umysłowych sprawców – powodują, że nie da się przechodzić nad nimi do porządku dziennego.
To przecież w każdej chwili może spotkać każdego z nas tylko dlatego, że obok, czy naprzeciw, jedzie debil, morderca, niepoczytalny kretyn i imbecyl, bezpodstawnie przekonany o swojej wyższości, jakiejkolwiek wartości i wyjątkowości.
Jesteśmy otoczeni potworami, których życie, w ich mniemaniu, jest jedynie ważne, istotne oraz lepsze i cenniejsze od życia wszystkich innych dookoła.
Mamy do czynienia z bandytami, którzy w większości są bezkarni w swoim łamaniu zasad bezpieczeństwa i logiki poruszania się po drogach, a swoją bezkarnością stale utwierdzają się w przekonaniu, że są wybrani, mają inne prawa i wszystko im się od życia należy, bez względu na otaczający ich świat i zagrożenie jakim są dla wszystkich dookoła.
W dodatku część tych zagrożeń jest wynikiem infantylnej potrzeby zaistnienia za wszelką cenę i pokazania wszystkim wokół swojej... pospolitej wyjątkowości.
Plastikowe życie w wirtualnych mediach doprowadziło ich do sytuacji, że stają się celebrytami we własnym życiu i uważają, że świat polega na tym, że miliony ludzi nie robi nic innego, tylko z zapartym tchem śledzi od rana do wieczora ich... gówniane życie, które zmieniło się w jakiś tasiemcowaty serial, a w zasadzie wcale się nie zmieniło, bo zawsze było pustą, mydlaną telenowelą o niczym.
Do rangi wydarzeń wprost epokowych dla ludzkości podnoszą już nie tylko mało istotne dla świata drobiazgi ze swojego nijakiego życia, ale wręcz sztucznie kreują jakiekolwiek zainteresowanie nimi poprzez relacje z każdej sekundy ich nicości.
Często swoje wyczyny przenoszą na drogi, szukając poklasku dla swojej głupoty i nieodpowiedzialności, w ogóle nie dbając o możliwe tragiczne skutki niszczące życia innych ludzi.
Na drugim końcu tej drogowej, śmiertelnej zarazy są ci, którzy jeżdżą samochodami w świadomej niewiedzy i nieznajomości zasad poruszania się po drogach, a którym ktoś wydał prawo do jeżdżenia, pomimo tego, że nie rozumieją zasad i nie potrafią jeździć.
Po środku mamy pijaków, ćpunów, niepoczytalnych i niepanujących chwilowo nad emocjami, którzy w swoich schizofreniach miotają się beztroscy po drogach, niesieni na falach braku kontaktu ze światem zewnętrznym.
A co najgorsze, w tym kraju istnieje ogólne przyzwolenie i akceptacja tego istniejącego stanu rzeczy, bo niemal każdy z nas, w jakimś momencie sam się naprzemiennie zalicza do każdej z powyższych kategorii, a zatem, w ramach auto asekuracji, nie chce móc podlegać jakiejkolwiek karze za swoje nieludzkie zachowanie.
Każdy ma w rodzinie lub wśród znajomych kogoś, kto powinien mieć zakaz zbliżania się do samochodów, a mimo to wszystkich nieustannie tłumaczymy i usprawiedliwiamy, w najlepszym razie motywując to tym, że przecież jeszcze się nic nie stało.
Problem polega na tym, że jeśli już się stanie, to są to niewyobrażalne tragedie, nieodwracalne dramaty i katastrofy, które będą rzutowały na sprawców, ofiary i rodziny już na zawsze, do końca życia nawet i tych, którzy te dramaty przeżyją.
Wielu z tych tragedii można by uniknąć, gdyby ktoś pomyślał o tym zawczasu, zwrócił uwagę na takie sytuacje, kogoś powstrzymał przed jazdą i ogólnie rzecz biorąc – zareagował, nawet narażając się na nieprzyjemną dyskusję na ten temat.
A może – biorąc pod uwagę możliwe skutki zaniechań – warto zmienić swoje nastawienie, powiedzieć sobie: „Dość milczenia i wzruszania ramionami, nie ma na to zgody, chociażby dlatego, że w końcu kiedyś i mnie to spotka, bo ktoś w porę nie reagował".
Takie działania nie tylko spowodują, że inni może nie doprowadzą do tragedii, ale i my sami w zupełnie inny sposób zaczniemy podchodzić do oceny naszych własnych zachowań za kółkiem i sposobu w jaki jeździmy i traktujemy innych uczestników ruchu.
Już samo to może okazać się zbawienne zarówno dla nas samych jak i innych ludzi, którzy pojawią się na naszej drodze.
W przeciwnym razie każdy kolejny dzień będzie pełen przerażających informacji i nieustającego zastanawiania się jak do tego doszło, przecież to oczywiste, że była to głupota, brawura, bezmyślność, a niejednokrotnie w pełni świadome i celowe narażanie siebie i innych, którego nie da się wytłumaczyć w żaden logiczny sposób, a jedynie przypisać niezrozumiałej chęci dokonania zabójstwa z premedytacją.
Mamy pierwszy lipcowy weekend, a już ten tydzień brzmi zatrważająco.
Niestety zakładam, że najpóźniej jutro uzupełnimy naszą „wiedzę" o kolejne tragiczne zgony osób, dla których ta niedziela była ostatnią.
Dowody?
Proszę:
5 osób zginęło w wypadku pod Elżbietowem (powiat Sochaczew) – dwie matki i trzy córeczki – a dlaczego, bo... przejechały (chciały przejechać) z prędkością ca. 100km/h przez skrzyżowanie z... drogą z pierwszeństwem.
Nie zatrzymały się, nie rozejrzały, tylko dwukrotnie przekraczając dopuszczalną prędkość, po prostu jechały jak bezkolizyjną autostradą i wjechały pod ciężarówkę prawidłowo jadącą drogą główną.
Nawet najlepszy kierowca nie zdąży zareagować, gdy nagle z podporządkowanej, zza drzew, wypada na niego pędzący pocisk.
To była głupota, bezmyślność, brak odpowiedzialności za siebie, swoje dziecko, pasażerów, których wiozę i innych uczestników ruchu.
A dziś wszyscy mówią jaka straszna tragedia...
Ja niestety nie wierzę, że to był pierwszy i jedyny przypadek takiej nieodpowiedzialności, tylko że tym razem skończyło się zgodnie z przewidywaniami ludzi logicznie myślących, a nie było kolejnego cudu.
A gdyby główną drogą przejeżdżała wtedy kilkuosobowa rodzina na rowerach...?!
Pewnie byłoby 5 innych ofiar i kretyńskie tłumaczenie, że... nagle pojawili się znikąd...
Propagowane przeze mnie hasło 10<>10 (dziesięć mniej, dziesięć więcej), odnoszące się do zmniejszenia prędkości i zwiększenia dystansu do samochodu przed nami, tu w sposób oczywisty wcale nie było przedmiotem jakiejkolwiek analizy i nie było brane pod uwagę.
Niemniej jednak hasło ma tylko sygnalizować kierunek naszych pożądanych działań i mówi od czego trzeba zacząć, a 10 jest tylko symboliczne, bo jeździć trzeba po prostu dużo wolniej, uważniej i... koncentrować się na drodze, w każdej milisekundzie.
W przeciwnym razie kolejna może być już ostatnią dla wielu osób.
I tym razem właśnie tak było.
Ale, co widać było na filmie z kamerki samochodu jadącego za ciężarówką, prędkość z jaką jak wariatki przejeżdżały przez to skrzyżowanie była niebotyczna... a przecież obok kierującej samochodem siedziała matka dwóch innych małych pasażerek!
I co? I nic.
A wcale nie trzeba Nobla ani dogłębnych naukowych analiz, aby wiedzieć, że jadąc z taką prędkością wiejską, małą drogą, nie tylko rażąco łamały przepisy, ale nieustannie same narażały się na niebezpieczeństwo (dziura w asfalcie, poślizg na piasku czy błocie po traktorach, uderzenie w drzewo, zderzenie ze zwierzętami itd.).
To była śmierć na własne życzenie, tylko że przecież nie wszyscy w tym samochodzie chcieli tak zginąć, a to w takim razie jest ewidentne morderstwo....
I to w sposób oczywisty zaburza myślenie, że to było takie wielkie nieszczęście i tragedia, bo to było „nieprzemyślane – przemyślane" działanie.
Jeśli ktokolwiek będzie próbował takie zachowanie wytłumaczyć – potwierdzi tylko przynależność do grupy obojętnych, zimnych, cynicznych imbecyli, którzy nie zasługują na życie w cywilizowanym, odpowiedzialnym za swoje czyny społeczeństwie.
Żal oczywiście jest ogromny, ale troje dzieci zostało zamordowanych przez nieodpowiedzialne matki, stanowiące zagrożenie dla wszystkich wokół oraz najbliższych i nie potrafiące zapewnić im właściwego poziomu bezpieczeństwa ani troski i przewidywania skutków swoich działań, a poziomem swojej ignorancji dorównujące działaniom z premedytacją.
Zupełnie inna sytuacja była w sobotę w Stalowej Woli, gdzie morderca pędzący Audi, szaleńczo wyprzedzał inne samochody i czołowo zderzył się z innym, prawidłowo jadącym Audi, zabijając dwójkę rodziców i osierocając tym samych trójkę dzieci, w tym ich 2,5. letniego syna, który z nimi jechał tym samochodem.
Bandyta przeżył i jest na nasz koszt w szpitalu, nie dojechał tam gdzie chciał być tak szybko, a życie dwóch osób brutalnie zakończył, a wiele innych na zawsze złamał.
I przerażająco w ostatecznym rozrachunku nie ma większego znaczenia, z której grupy zabójców pochodzi ten degenerat, choć tym razem to kolejny pijak, któremu ktoś nie zabrał kluczyków ani nie zgłosił policji, że jedzie zabijać.
Jego wizja świata zniszczyła świat wielu innych ludzi, bo nikt go nie powstrzymywał, nie oponował, nie zabraniał mu takich zachowań i do nich dopuszczał.
Lista współwinnych jest ogromna i bardzo, bardzo długa...
I zapewne nie chodzi tylko o zgodę na jego zachowania tylko na drodze...
Po raz kolejny wzywam do orzekania wreszcie kary śmierci dla takich bydlaków, bo nie ma innego sposobu na definitywne wyeliminowanie zarówno ich, jak i ich parszywych naśladowców, których życie sprowadza się do wiecznego upojenia alkoholowego i obleśnej nieświadomości, połączonych z pogardą dla innych.
Dla „równowagi", śmierć z okolic Olsztyna, gdzie dwudziestokilkulatka owinęła się wokół drzewa, bo w deszczu pędziła po drodze otoczonej szpalerem drzew, zapewne przekonana o swoim talencie i umiejętnościach radzenia sobie za kierownicą.
Zatem to było samobójstwo, a nie morderstwo, ale przecież różnica jest tutaj raczej jedynie statystyczna.
Nie wiem co było bezpośrednią przyczyną wypadku, powodującą brak panowania nad kierownicą (zwierzę, poślizg wynikający z nadmiernej prędkości, telefon, sms?), ale zapewne 10<>10 oraz zrozumienie, że trzeba dostosować się do warunków na drodze i na niej koncentrować – mogło uratować jej życie, a w zasadzie zapewnić, że nie byłoby żadnego zagrożenia jego utraty.
Zostało zakończone wyłącznie na własne, w oczywisty sposób bezmyślne, życzenie...
Oczywiście to tylko kilka z tragedii z ostatnich dni, ale niestety zaraz będzie ciąg dalszy i to zapewne nie mniej dramatyczny...
Ja Ja, Polak mały