Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"
30.01.2021 Wolne Miasto Warszawa
Ostatnie decyzje i wyroki niekonstytucyjnego TK, w sprawie zakazu aborcji w tym kraju, podejmowane w imię prawdziwej Polski, zdają się próbować windować najbardziej Polską z polskich nie-matek na pozycję co najmniej równą Bogu, którego teoretycznie wielbi.
Bo jedynie to może tłumaczyć (ale broń Boże nie usprawiedliwiać) tak nieludzkie podejście do ludzi jakie zawzięcie prezentuje.
Co prawda w jej pustym, żałosnym, samotnym i nieszczęśliwym życiu, pozbawionym miłości, bliskości i ciepła, jakie może dać tylko głęboka relacja z innym człowiekiem – jedyną rzeczą jaka może jako tako chronić od zwariowania do reszty, faktycznie mogłaby być prawdziwa i szczera religijność.
Sądzę jednak, że w tym przypadku, ktoś kto nigdy nie przeżywał miłości, nie odczuwał żadnych niezwykłych i wzniosłych uczuć w relacji z drugim człowiekiem, próbuje na pokaz, oszukując samą siebie, wmówić sobie i wszystkim innym, że jest w stanie znaleźć w jej próżni jakiekolwiek pozytywne i wyższe emocje.
To że w PIS znalazła ukojenie i drogę do zbawienia wydaje się być całkiem naturalne, bo jej ziemski guru, który stworzył ten cały bałagan, ma dokładnie taką samą mentalność i poziom emocjonalnego niedorozwoju.
Dążenie do przejęcia rządu dusz zdaje się być jedynym celem i sensem ich bytu.
Gorzej, że nie znając wielkości prawdziwej ludzkiej emocjonalności, nie są w stanie odczuwać niczego, co czują pozostali ludzie.
To też powoduje, że ich przerażająca samotność i wyalienowanie dość sztucznie i na siłę wpychają ich w przekonanie, że ślepa, ortodoksyjna religijność może uratować bezsens ich życia.
Tylko głęboka i niezachwiana wiara w to, że po tym życiu czeka ich cokolwiek innego, może wytłumaczyć im konieczność przebywania na ziemi i spędzania czasu w tym czyśćcu, czy nawet piekle, wśród tak odmiennych od nich innych ludzi.
Swoją drogą, przy takim podejściu do świata, rodzi się od razu pytanie, za co Bóg karze ich pobytem na ziemi, gdyż oznaczałoby to, że w poprzednich wcieleniach musieli go nieźle wk....ć łamaniem narzuconych przez niego praw, skoro przed świetlaną wiecznością muszą bezwzględnie odbyć tutaj ziemskie katusze.
Zastanawiam się tylko na co oni liczą, jeśliby do „końca" usranej nieskończonej wieczności mieli dalej funkcjonować w takiej emocjonalnej, wyobcowanej, samotnej nicości.
Ale to jest już problem ich wiary i planów na tak przecież nieodległą już „przyszłość".
Obawiam się tylko, że te obecne nieudolne próby prowadzenia do Boga owieczek, czy tam baranów na zapowiadaną przez niego rzeź ostateczną, nie są do końca tożsame z wykładnią praw boskich przedstawianych ludziom przez przysłanego tu nieco wcześniej boskiego Syna.
O wolnej woli, sprawiającej, że ludzie sami decydują jak żyją, przekazanej ludziom przez Boga, już nawet nie wspomnę.
Myślę jednak, że zaskakująco dla nich, na samym końcu tej ich ziemskiej tułaczki, mogą dość brutalnie przekonać się, że zostaną zupełnie, zupełnie sami w otaczającej ich bezdennej pustce.
I nie chodzi mi tylko o brak szczerego, emocjonalnego kontaktu z innymi ludźmi.
O ile mnie pamięć nie myli to sam Jezus, którego Ojciec nie raczył nawet ruszyć palcem w obronie syna, gdy bezwzględni ludzie torturowali go na krzyżu, doznał wtedy wielkiego zawodu z racji Boskiej obojętności na jego cierpienie, bo ostatnie słowa jakie wypowiedział przed męczeńską śmiercią brzmiały: „Boże, czemuś mnie opuścił?".
Co prawda Chrystus, bez łaski i pomocy Ojca, trzy dni później sam sobie poradził, wstał, odwalił kamień i poszedł robić dalej swoje, ale w ich przypadku może już to nie być takie proste.
Albowiem może się okazać, że jeszcze bardziej zajęty swoimi sprawami Stwórca, może również w ogóle nie zauważyć, że samozwańczy pasterze mają wyzionąć ducha, a w dodatku może go to jeszcze mniej obchodzić niż w przypadku jego Syna.
Ale największym problemem jest to, że mogą mieć problemy z odwaleniem kamienia, bo ten mają w sercu.
A ostatecznie, wiekuiście, jedyne co zrobią to odwalą kitę i zgniją w jamie, co też jednak dla wielu milionów może oznaczać upragnione zbawienie.
I to nie tylko dla tych ślepo wierzących, ale dla nas wszystkich.
I dlatego namawiam wszystkich, by ciągle wierzyli i czekali na zbawienie, ono nie jest już takie odległe.
Ja Ja, Polak mały