Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"
08.02.2021 Wolne Miasto Warszawa
Pomimo wielkiej chęci zapomnienia o temacie zamieszania z hotelem Malinowy Zdrój, w związku z kolejnymi pełnymi nienawiści atakami na wszystkich dookoła wymagającej nagłego leczenia Pawłowicz, trudno zachować spokój i udawać, że nic się nie stało.
Jeśli ktokolwiek miał jakiekolwiek wątpliwości, czy sędziwa matrona poczuje smród jaki wydzieliła i myślał, że ona cokolwiek zrozumie, to musiał być tak zaaferowany zapisywaniem się na szczepienia, że w ogóle nie zauważył krzewienia znakomitych, narciarskich, rodzinnych tradycji niejakiej Emilewicz.
Nie wiem, czy to kąpiel borowinowa była za gorąca, czy błoto za luźne i wlało się nie tam gdzie trzeba, ale jad, którym pluje najprawdziwsza z Polek, zżera już wszystkich w promieniu 500km od Solca Zdroju.
W związku z tym to, że zahacza o Rosję i Niemcy jest tradycyjnie całkiem normalne, ale topienie w nim m.in. jej „przyjaciół" z jeszcze bardziej prawej od PISu prawicy, to już zakrawa na przegrzanie zwojów.
Znienacka, błotem, w którym tapla się niczym hipopotam, obryzgała, tym razem Bogu ducha winnego, Patryka Jakiego, a drugą ręką, dla równowagi, chlapie na Jana Śpiewaka i jeszcze kilka innych osób.
Lista tych, których najchętniej by w nim utopiła jest już chyba na tyle długa, że nie wiem czy wszyscy zmieściliby się w jej ulubionym hotelu, nawet bez zachowania jakichkolwiek zasad dystansu społecznego.
Mam wrażenie, że remontowana aktualnie pisowska diva tego ich całego Le Cabaret, tak bardzo zdystansowała się społecznie, że niedługo to nawet będzie musiała sama sobie robić masaże i to nie tylko te erotyczne.
Dobrze, że (co prawda powoli i jakoś niechętnie) idzie wiosna, to będzie się mogła czochrać o drzewa, choć pewnie i to nie spowoduje jakiegoś widocznego zmniejszenia jej napięcia.
Wysłany natychmiast do jej hotelu sanepid miał udowodnić, że tam wszystko jest w należytym porządku, epidemii nie ma i cała Polska mogła przecież tam od dawna siedzieć bez żadnego problemu. W związku z tym bardzo szybko podał, że zajrzał w każdą dziurę, wirusa nie znalazł i jest to najbezpieczniejsze miejsce w tej części Europy.
Zastanawiam się jakimi kompletnymi idiotami muszą być właściciele niemal wszystkich innych hoteli w Polsce, skoro nie posadzili u siebie w holu lekarza dającego przyjeżdżającym do nich gościom skierowania na „leczenie", tak by zacząć nazywać ich pacjentami i zapewnić im nocleg.
A masażystów i masażystek to przecież nigdy nigdzie w żadnym hotelu nie brakowało, o błocie nawet nie wspomnę.
Ciekawe dlaczego Malinowe Sanatorium w ogóle używa mylącej nazwy hotel SPA, bo może i suwerenny lud mógłby tam podreperować swoje nadwątlone epidemią zdrowie.
Ale lewacki lud ma siedzieć cicho, zamknięty w domu, z którego mu nie wolno nigdzie wyjechać, nawet do pracy, bo większość aktywności zawodowych, pod wieloma karami, została mu surowo zabroniona.
Mało kto ma w ogóle za co żyć, a o pójściu do lekarza i o leczeniu się to nawet nie może pomarzyć.
Ale na szczęście, w naszej tak dobrze zmienionej ojczyźnie, są tacy najbardziej równi z równych, którzy mogą w naszym imieniu podjąć się tak przecież ciężkich obowiązków siedzenia w dusznej i gorącej saunie, poddawania się biczowaniu, moczenia się w jaccuzi, czy cierpienia bolesnych masaży i gotowania się w borowinie, o pływaniu w mokrym basenie nie wspominając.
W zasadzie to powinniśmy z napięciem oczekiwać kolejnych odcinków tej nowej telenoweli Uzdrowisko, a panna Krysia może niedługo zacznie tańczyć i śpiewać na five'ach.
Tylko tym razem to basista musi podwójnie uważać, by się nie zakochać, bo facet może nie mieć tyle szczęścia, co ten u Wojciecha Młynarskiego.
„Sympatyczna panna Krysia z turnusu trzeciego" może szybko sprawić, że już nikt nie obudzi się z koszmarnego snu.
I to niezależnie od tego, po której stronie „sali" siedzi.
Kiedyś był malinowy król, a teraz mamy malinową królową.
Szkoda tylko, że ona jest tak strasznie chora, a ja mam wrażenie, że absolutnie nieuleczalnie zwłaszcza, gdy bezczelnie, śmiejąc się wszystkim „lewakom" w nos, śpiewa wraz młodymi, przystojnymi ochroniarzami: „Jesteśmy na wczasach w tych gó..." i do tego robi to za nasze pieniądze, a restrykcje epidemiczne w ogóle jej nie dotyczą, w żadnym, najmniejszym nawet stopniu ani aspekcie.
Ja Ja, Polak mały