Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"
05.09.2021.Wolne Miasto Warszawa
Czy ktoś jeszcze pamięta Alfa, takiego stworka-potworka, który się urwał z kosmosu i trafił na ziemię?
Zakładam, że nadal tak, więc nie będę się zagłębiał w szczegóły jego wyglądu i upodobań kulinarnych.
Okazuje się, że on nie był jedynym stamtąd, choć dotąd miałem wrażenie, że planeta Melmac to raczej była tylko jakaś abstrakcyjna nibylandia.
A tu pełne zaskoczenie, są też i inni inni.
Od lat zastanawiałem się co jest nie tak z niejaką Pawłowicz, bo przecież żadną miarą nie pasowała ani do tych z Marsa (nawet pomimo jakże męskiego nazwiska), ani tym bardziej do tej piękniejszej części z Venus.
I nagle, niespodziewanie, odnalazło się brakujące ogniwo w teorii Darwina...
Najbardziej skrywane tajemnice czasem wychodzą na jaw mimochodem i zupełnym przypadkiem i mam wrażenie, że tym razem też tak jest.
Nie dająca o sobie zapomnieć ikona suwerennej Polskości, nieuchwytnego powabu, czaru i wdzięku, chyba nieopatrznie zdradziła swoje prawdziwe pochodzenie.
W natłoku dramatycznych informacji o ludzkich tragediach rozgrywających się na polsko-białoruskiej granicy – największym problemem dla niby profesor było dociekanie, czy ludzie zjedli kota, który podobno był tam z nimi.
To ewidentnie wskazuje na clue zainteresowań i troski kogoś obsesyjnie zafiksowanego wyłącznie na swoich problemach i dziwactwach.
Mam wrażenie, że nasza Alfa i Omega nieustającego, bezsensownego i bezprzedmiotowego bycia w centrum uwagi, zjadła już wszystkie koty w swojej okolicy i dość nerwowo poszukuje nowych źródeł swoich przysmaków, co pochłania ją bez reszty i nie pozwala na zwrócenie uwagi na szeroki kontekst spraw dziejących się dookoła.
Oczywiście o ile wyeliminujemy pełnienie roli pożytecznego idioty, działającego na zlecenie, którego nieustająco kretyńskie wrzutki mają za każdym razem zamydlić obraz i odwrócić uwagę od meritum.
Działania przez lata doprowadzone niemal do perfekcji – stale przynoszą zakładany efekt, bo gawiedź przez to koncentruje się na zupełnie nieistotnych kwestiach.
Ostatni wpis pani Alfy potwierdza równocześnie, że nie ma w niej nawet najmniejszego śladu człowieczeństwa, a tylko nieustanne dążenie do zaspokojenia swoich najbardziej podstawowych zwierzęcych instynktów prowadzących do przetrwania za wszelką cenę.
To jest w jakimś sensie zrozumiałe, niemniej jednak nader prymitywne i w odróżnieniu od samego Alfa – zupełnie pozbawione jakichkolwiek cech mogących wzbudzić u kogokolwiek jakąkolwiek sympatię.
No chyba, że ktoś też pochodziłby stamtąd...
Ale tu przecież dominują tacy, którzy mają kota, i sądzę, że raczej nie po to, by go zjeść.
A co jeśli jednak tych z Melmac jest znacznie więcej, a miłość do kotów to tylko cwana przykrywka...?
Może się okazać, że nie tylko koty są w niebezpieczeństwie...
Ja Ja, Polak mały