Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"

Sprawdź

06 Mar
2022

Rosyjskie paraczłowieczeństwo

kategoria: Polityka
godzina: 08:13
Udostępnij:

05.03.2022. Wolne Miasto Warszawa

W obliczu agresji Rosjan na Ukrainę zmienia się diametralnie postrzeganie i rozumienie świata przez jego znaczną część – do tej pory żyjącą w bańce swoich błędnych o nim wyobrażeń, w ramach których wierzono, że istniała jakaś równowaga wynikająca z trzymających się w szachu tytanów.

Szalbierska, wieloletnia, a tak naprawdę ponadstuletnia, pseudo pokojowa narracja Rosji maskująca jej hegemonistyczno-imperialistyczne zapędy doprowadziła świat na skraj urwiska.

Jeszcze jeden krok zgodny z rosyjskim życzeniem spowodowałby, że spadłby w przepaść.

Trudno nawet komentować barbarzyństwo Rosjan, bo to oczywiste, że dla napaści na inny kraj i naród oraz dokonywane w jej cieniu bestialstwa – nie ma żadnego usprawiedliwienia.

Co więcej, do tej pory większość starała się za wszelką cenę „oddzielać" Rosjan od Putina i twierdziła, że dyktator to jedno, a naród to już zupełnie co innego, i nie jest taki jak on.

Ostatnie informacje z wioski paraolimpijskiej w Chinach zdają się zmieniać i przywracać właściwe spojrzenie na rzeczywistość również i w tej kwestii.

Wprost niewyobrażalne dla cywilizowanej części ludzkości oblicze zaprezentowali ostatnio... paraolimpijczycy z Rosji i Białorusi, którzy po oczywistym w obecnej sytuacji wykluczeniu ich z Igrzysk, zamiast grzecznie przeprosić za kurewstwo i bandytyzm jakiego dopuszcza się w imieniu Rosji Putin... obruszyli się na decyzję MKOL i obrzucając Ukraińców błotem i stekiem wyzwisk, zakomunikowali im, że... jadą bombardować ich miasta, domy i rodziny.

Ja rozumiem, że oni mieli brać udział w paraolimpiadzie, ale widać, że Rosja i Białoruś wzięły sobie tak bardzo do serca, że to miała być rywalizacja zawodników niepełnosprawnych, że wysłali do Chin jedynie ociężałych umysłowo, bezmózgich idiotów.

To chyba gruba przesada, bo wypuszczeni zapewne tylko na czas Igrzysk pensjonariusze wariatkowa, którzy na co dzień powinni być pozapinani w kaftany – raczej nie mieliby szans na żadne medale.

A mimo wszystko to bardzo nie fair wobec nich, choć według barona de Coubertin miał liczyć się sam udział, ale ewidentne i drastyczne odstawanie poziomem od całej reszty musi być co najmniej dołujące, i to zarówno dla reprezentantów jak i reprezentowanych.

No, ale cóż – jeśli Rosja w obu grupach nie dysponuje nikim innym ani lepszym – to musi pogodzić się z rolą outsidera.

Zaczynam mieć wrażenie, że to już na stałe będzie jej nową rolą w świecie.

Chore wizje Putina, jakby nie próbować odseparowywać, moim zdaniem mylnie, jego myślenia od tzw. zwykłych Rosjan – są potwierdzeniem pewnej zakodowanej w nich mentalności powodującej, że bezpodstawnie uważają się za lepszych, silniejszych i wyższych cywilizacyjnie.

To niezwykle skrzywione spojrzenie na rzeczywistość tych, którzy od wieków w większości byli pomiatani, wykorzystywani i trzymani pod butem, a w oparciu o ich zmanipulowanie przez Lenina i podobnych mu cynicznych morderców i ludobójców – wypłynęli na wierzch jako żądni zemsty i rewanżu czerwoni piewcy fałszywej wolności i równości w ramach komunistycznego bagna.

Podtrzymywana przez ostatnie ponad sto lat bujda o wyjątkowości i mocy wielkiego narodu, służąca tak naprawdę wąskiej grupie mafiozów zarządzających największą na świecie organizacją przestępczą – wykreowała w dość dużej populacji pomniejszych „obywateli" poczucie bycia częścią jakiejś tajemnej siły, która jednocześnie zawsze ich ochroni i zapewni im funkcjonowanie.

Reszta tej za-mordowanej (trzymanej za mordę) społeczności uważa, że carat istniał, istnieje i istnieć będzie, bo taka jest wola nieba i trzeba bez mrugnięcia okiem robić to, co chcą „Pany".

Akceptacja wszelkich wprowadzanych, autorytarnych, policyjno-militarnych form istnienia świadczy o „kupieniu" przez nich narzucanej im narracji o tym, że na Rosję stale ktoś chce napaść z zewnątrz i ciągle trzeba jej bronić.

Stan wewnętrznej gotowości do odparcia wyimaginowanych ataków całego świata był, jest i będzie warunkiem sine qua non istnienia tego kraju w bieżącej, mentalno-ustrojowej aberracji.

Swego rodzaju dziedziczne obciążenie i przyzwyczajenie do funkcjonowania w takiej chorej rzeczywistości powoduje, że nawet jeśli są tacy, którzy chcieliby ją zmienić, to strach przed nieznaną, odmienną przyszłością powstrzymuje ich przed wykonaniem jakichkolwiek działań.

Takie oszukane alibi pozwala równocześnie na przymykanie oczu lub udawanie, że nie widzi się, albo nie wie o żadnych sprzecznych z człowieczeństwem działaniach wszystkich nimi rządzących.

W takiej „nieświadomości" popartej koncentrowaniem się na słuchaniu i oglądaniu jedynie słusznych mediów oraz odrzucaniu jakichkolwiek sygnałów, że świat może wyglądać inaczej – zagłuszają prawdopodobnie najmniejsze nawet wątpliwości, czy wyrzuty sumienia, gdyby w ogóle pojawiły się w nich w jakiejś szczątkowej choćby formie.

Jest oczywiście wielka grupa tych, którzy są otwarci na zmiany, demokrację i docieranie do świata realnego, ale powszechny strach i wszechobecna niemoc wynikająca z funkcjonowania w społeczeństwie sprzedawczyków, donosicieli i zdrajców, którzy są nagradzani za swoje denuncjacje – powstrzymują ich przed zorganizowaniem się w sposób dający nadzieję na dokonanie niezbędnego przewrotu.

To oczywiście jest również podyktowane bezwzględnością i poziomem represji wobec wszystkich nieposłusznych władzy, która w bezprecedensowy sposób karze więzieniem, a nawet śmiercią za wszelkie działania niezgodne z linią „partii".

Niemniej jednak Rosjanie jako całość są z jednej strony częścią całej tej śmiertelnej machiny i sami ją napędzają, a z drugiej niby siłą inercji dają się nieść toczącemu się walcowi bezprawia.

Najciekawsze, a w zasadzie najbardziej przerażające jest to, że w całym tym bałaganie bezproblemowo akceptują fakt, że są zarządzani nie tylko przez satrapę i mordercę, ale że on funkcjonuje w otoczeniu podobnych do niego, a tak naprawdę wywodzących się ze wspólnych z nim korzeni służb specjalnych (KGB), którym od zawsze są gotowi pozwalać na wszystko i wybaczać im wszelkie morderstwa i grabieże, bo są tłumaczone... działaniem dla ich dobra.

Zawrotne kariery i niewyobrażalne bogactwo tzw. oligarchów, czyli najbliższych współwinnych kurewstwa Putina, którego czynienie oni mu, a on im wzajemnie sobie umożliwiają – zamiast stanowić powód do wściekłości okradanych przez nich Rosjan – są dla większości wyznacznikiem dążeń i wymarzonej właściwej drogi życiowej jaką należy wybrać.

Wiara w pójście ich śladem – zabija w Rosjanach jakiekolwiek ludzkie uczucia, bo zdobycze materialne i powiązana z nimi „pozycja" oraz... władza – są wykładnikiem wyznawanej filozofii życiowej.

Paradoksalnie obecna wojna, która choć na razie w samej Rosji nawet nie jest ogłaszana, a tak naprawdę jest skrzętnie ukrywana – moim zdaniem jest już nie tylko przegrana, ale i w efekcie końcowym doprowadzi do całkowitego upadku Rosji w obecnym jej kształcie.

Po pierwsze, bo klęska z Ukrainą (traktowaną jako gorsza w zasadzie nawet podnacja, która powinna służyć Rosjanom) zmienia punkt odniesienia określający to gdzie jest siła i władza, której trzeba słuchać.

To oczywiście z automatu zakończy hegemonię i nietykalność nie tylko Putina, ale całej grupy trzymającej władzę, bo skoro przegrali, to zasługują na śmierć i trzeba znaleźć sobie nowych „carów".

Po drugie, ogólnoświatowa koalicja przeciw Rosji, która wprowadza atomowe sankcje – w dłuższej perspektywie zepchnie odizolowaną od wszystkiego Rosję do roli... kopciuszka z trzeciego świata, z tym, że już nikt nawet nie zaprosi ich na bal.

Po trzecie, ponieważ powyższe doprowadzi do wojny domowej i wielkiego rozlewu krwi walczących ze sobą przeciwników Putina z tymi, którzy w niego wierzą jak w słońce oraz z tymi, którzy mając wszystkich innych i całą Rosję głęboko gdzieś, będą walczyć o to, by w ramach nowej rzeczywistości nakraść ile się da, nachapać się i w oparciu o to przejąć władzę i ogłosić nową Rosję.

O ile świat wytrwa w konsekwentnym dopilnowaniu, by zlikwidować Rosję w jej aktualnej wersji oraz kompletnie zmienić jej światową pozycję i znaczenie – można będzie wreszcie powiedzieć, że rosyjski niedźwiedź nigdy nie zagrozi już nikomu więcej, a o ile nie zostanie zabity, to choć może nawet przeżyje, to co najwyżej trafi do cyrku i będzie pokazywany jako kuriozum i egzotyczne dziwo.

Pytanie tylko czy, a w zasadzie jak szybko, zacznie się rozpadać „jedność" świata zbudowana w obliczu tak realnego tym razem zagrożenia nuklearnego oraz otwartego konfliktu ogólnoświatowego wywołanego przez Rosję.

Teoretycznie nieuchronny już rozpad Imperium Putina – może zostać zatrzymany... przez samych członków utworzonej koalicji sprzeciwu przeciw niemu.

Albowiem w wyniku odgrzebywanych i podsycanych animozji, rozlicznych gierek i powrotu do koncentracji na robieniu kasy i załatwianiu swoich interesów przez poszczególne kraje – może zostać zmieniony dziejący się już przebieg zmian w Rosji.

Sądzę jednak, że każdy kolejny dzień trwania tej wojny zbliża nas do głębszego upadku Rosji, który poza utratą pozycji militarnej oraz katastrofą gospodarczą spowoduje, że Rosja straci to wszystko... co chciała przejąć lub zagarniała przez ostatnie osiemdziesiąt lat.

Jeśli Putin uważał, że „operacja specjalna" na Ukrainie pozwoli mu na odbudowę imperium w jego kształcie utworzonym przez Stalina, a uzgodnionym z Roeseveltem i ponowny marsz na Berlin... to może się okazać, że ten jego ruch będzie miał takie konsekwencje dla świata jak bitwa pod nieodległym od Charkowa Kurskiem.

Tylko, że tamta w zasadzie była początkiem końca Hitlera, a ta będzie gwoździem do trumny Putina.

Ukraina poza obroną swojej niepodległości przejdzie na pozycję pogromcy Rosji, który już nigdy nie da się nią zastraszyć i już zawsze będzie jej koszmarem.

Równocześnie odzyska bezprawnie zajęty przez Rosjan Krym oraz oczywiście swoje wschodnie tereny, które były pretekstem dla Putina do wywołania tej wojny.

Myślę, że Rosja straci również... obwód kaliningradzki, bo po pierwsze taka sztuczna „wyspa" w EU to byłoby kuriozum w nowej sytuacji totalnej izolacji Rosji, a po drugie sam Królewiec raczej nie będzie chciał być częścią upadłego imperium relegowanego z cywilizacji europejskiej, zwłaszcza, że historycznie był Prusami.

To czy „wróci" do Niemiec, będzie Polską, Litwą, czy będzie strefą wspólną Niemiec, Polski i Litwy albo „wolnym miastem" to już jest kwestią odrębną i w obliczu naprawdę jednoczącej się Europy w zasadzie drugorzędną oraz bardziej techniczną i organizacyjną.

Rozwój EU powiększanej (oczywiście w perspektywie, ale już wyznaczalnej i realnej) o Ukrainę, Mołdawię i Gruzję – zmieni układ tej części cywilizacji Europy.

A idące za tym, a w zasadzie poprzedzające to ich wstąpienia do NATO – ustabilizują kwestie bezpieczeństwa w regionie.

Patrzymy na budowę naprawdę nowego świata.

Inwestycje w odbudowę Ukrainy stworzą tę część Europy nową, wielką, bardzo atrakcyjną destynacją dla wszelkiego biznesu i będą podstawą trwałego rozwoju i dobrobytu.

Moim zdaniem Ukraińcy zasługują na to w każdym calu, bo to jak postawili się Rosjanom, którym do tej pory nikt na świecie nie potrafił się postawić w ogóle od czasów... ostatniego cara – stawia ich w roli niezłomnego, bohaterskiego obrońcy nie tylko ich Ukrainy, nie tylko naszej Europy, ale i całego świata.

A co gdyby Ukraina padła?

Poddanie się dyktatowi Rosji teraz - niechybnie doprowadziłoby w perspektywie do jej bezczelnej, rozpasanej, niepowstrzymanej już niczym, terroryzującej wszystkich hegemonii, pożerającej raz po raz kolejne kraje – odpuszczane przez niewydolny „zachód" pod bezustanną i rosnącą groźbą nuklearną – co ostatecznie skończyłoby się katastrofą ogólnoświatową.

Teraz Putin „jedzie już na oparach", a zaciskająca się na jego gardle pętla uniemożliwia mu sięgnięcie do guzika atomowego, bo jego podnóżki też mają ostatnią szansę, by go powstrzymać i ocalić własne życie.

Obecna determinacja Ukrainy w walce o siebie daje zachodowi jedyną i niepowtarzalną okazję do zlikwidowania Rosji ich rękami, oczywiście pod warunkiem, że zachód ani na moment nie zostawi Ukrainy samej sobie.

I dlatego Ukraina nie może przegrać, pomimo że już bardzo krwawi.

Nadzieja w tym, że jak widzimy – walczy z paraimperium, wysyłającym na wojnę parażołnierzy, dowodzonych przez paraludzi.

I pomimo ich całej nieludzkiej agresji i bezmózgiej, tępej sile próbującej zniszczyć wszystko na swojej drodze – wierzę, że zeszła z nich już cała para i za chwilę zostanie z nich już tylko pozbawiony powietrza, pusty, a w zasadzie rozsadzony od środka balon.

 

Ja Ja, Polak mały

 

Komentarze (0)
Dodaj komentarz»
© Wszelkie prawa zastrzeżone