Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"
03.03.2022. Wolne Miasto Warszawa
Ukraina się dzielnie broni, a u nas w natarciu jest tradycyjnie prawdziwie polska żenada.
Trwająca wojna to oczywiście temat niezwykle ważny, groźny i tragiczny.
Heroizm Ukraińców zasługuje na najwyższy szacunek, a oni sami wymagają maksymalnego wsparcia jakiego można im udzielić w sposób omijający bezpośredni atak na Rosję, by nie dać jej pretekstu do rozpaczliwych, desperackich, jeszcze bardziej ludobójczych ruchów.
Sądzę, że i tak już niedługo Putin jako pierwszy wykona atak na NATO, w ramach wściekłego szukania alibi do rozpoczęcia wojny totalnej, w której ponosząc klęskę zrzuci wszystko na koalicję zła, która zdradziecko napadła na Rosję.
Jednocześnie jednak nie będzie musiał przyznać, że pokonała go jakaś gówniana (jego zdaniem) Ukraina.
On już stoi nad własnym grobem – pytanie tylko czy sam tam wskoczy, czy pomogą mu w tym jego kumple.
Znając historię, zanim to zrobi to jeszcze sam wysadzi jakąś część Moskwy wskazując, że to zrobili ukraińscy faszyści w zmowie z USA, które przedtem zaplanowały atak na... Ukrainę, której chciał bronić.
Tragizm przeplata się z komedią, a w zasadzie bezgraniczną śmiesznością kogoś kto chciał być wielbiony i czczony jako Wielki, a zdechnie jak kolejny ruski satrapa, po którym świat będzie dostawał drgawek przez następne sto lat na samo wspomnienie jego obleśnego nazwiska.
Na tym tle nie daje o sobie zapomnieć czołowy błazen polskiej zmiany na dobre... a zdaniem ponad połowy mieszkających w mojej okolicy – nawet na najlepsze.
Nasze narodowe wielkie nic otoczone samoopalaczem i zwieńczone próżnią oraz bezgraniczną próżnością nagle postanowiło zaistnieć jako nieustraszony wojownik.
Do tej pory, prezentując swój zwykły zakuty łeb funkcjonował jako Jakim z Woronicza, choć jego rycerskość wydaje się być jeszcze bardziej wirtualna niż jego męstwo.
Z tego co pamiętam ostatnio wystarczyło mu go (bo jej to nie znalazł w sobie ni w ząb) do ataku na... chorą żonę redaktora Sekielskiego.
A musiał twardo reagować broniąc swoich wartości, bo Pan Tomasz z kolei walczy między innymi z pedofilią.
Co prawda agresja i natarcie, a właściwie imponująca samobójcza szarża przeprowadzona w typowym, prawdziwie polskim stylu skończyła się tradycyjną klęską na całej linii, ale przecież zaznaczył swoją zbędną obecność, aktywność i mentalne zagubienie.
Teraz brnie dalej w mit niezwyciężonego wojownika, próbując kreować się na narodowego Rambo, a w zasadzie to chyba JakimBo.
Na razie raczy wszystkich śmiesznymi fotkami ze swoich przebieranek przed telewizorem, obłożony uzbrojeniem godnym elitarnych oddziałów SAS, Grom i Marines razem wziętych.
Na jednym ze zdjęć, stojąc w pełnym runsztunku na balkonie, sprawia wrażenie jakby szykował sie do skoku niczym cichociemny.
Nie wiem, które to było piętro, ale podejrzewam, że może mu się jednak nie otworzyć spadochron i nieunikniony upadek będzie na pewno przynajmniej bardzo bolesny.
Jednak jak deklaruje nie zamierza wspierać walecznych Ukraińców w ich walce na ich terenie.
Może to oznaczać, że nie będzie miał szansy wspierać ich w ogóle, bo stąd to akurat nie da się walczyć na pierwszej linii i taki heroizm będzie musiał odstąpić Ukraińcom, więc jak zawsze nie pomoże nikomu nic, a nic.
Obawiam się również, że gdyby tak się zdarzyło, że Putin zaatakowałby i nas – to dzielny przebieraniec, w ramach kultywowania hołubionych przez niego narodowych tradycji... jako jeden z pierwszych pognałby... na Zaleszczyki.
Problemem może jednak okazać się to, że wielbiciel naszej dumnej prawdziwej historii, powinien wykazać się też niezłą znajomością geografii, bo ortodoksyjne umiłowanie naszej narodowej spuścizny dziejowej mogłoby jednak zaprowadzić go... na dzielnie i samotnie walczącą teraz bez niego Ukrainę, albowiem to w jej granicach znajduje się nasze dawne „tylne wyjście", pozwalające na ucieczkę do Rumunii w roku 1939. naszych „oficjeli" i większości ocalałych żołnierzy.
Zatem może się okazać, że obłożony uzbrojeniem partyzanto-komandos będzie musiał, wzorem żołnierzy wyklętych, zaszyć się gdzieś w lesie, bo przecież nie będzie uciekał na zgniły, unijny zachód.
Mam tylko nadzieję, że w poszukiwaniu jedzenia nie będzie napadał na nasze wsie i nie będzie mordował ich mieszkańców za to, że nie walczą za niego.
Alternatywą mogłoby być dla niego przebijanie się przez zieloną granicę na jedyne w Europie wolne terytorium jakim (nomen omen) są Węgry.
Może się jednak okazać, że jeśli tam trafi to Orban może mu kazać... zaatakować nas, bo to on zdaje się być największym sojusznikiem ruskiego satrapy.
Nie sądzę raczej, że musielibyśmy obawiać się jego wsparcia dla obu despotów, bo to znowu przecież byłoby bicie piany, ale latanie po górach tam i z powrotem może przynajmniej pozwoli mu na podtrzymanie nienagannej sylwetki i rozwój piękna wewnętrznego.
W ramach trzymania diety fit może też czerpać siłę z kontaktu z ulubioną i krzepiącą go mizerią.
A siła jest mu niezmiennie potrzebna nie tylko do dźwigania prezentowanego wszystkim żelastwa, ale przede wszystkim do wspierania naszych własnych, prawdziwie polskich autarchów, bo Polacy nie gęsi, więc i swoich mają...
Ja Ja, Polak mały