Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"
20.12.2020 Wolne Miasto Warszawa
Szerokim echem na świecie odbija się przyznanie przez FIFA Robertowi Lewandowskiemu nagrody dla Najlepszego Piłkarza Świata w roku 2020.
Jak widać po komentarzach odbija się też i niektórym polskim celebrytom.
Jednym z najważniejszych i najbardziej polskich jest światowej sławy bokser i specjalista od awantur w klatce Marcin Najman.
Swoją drogą to jest rzeczywiście jedno z najbardziej pasujących do sytuacji indywiduów firmujących prawdziwą Polskę i najlepszą na świecie zmianę.
Z tego co pamiętam ostatnio udowodnił, że idealnie wpasowuje się w prawdziwie Polską mentalność, gdy w trakcie walki, którą jak rozumiem z oczywistych względów przegrywał – postanowił jednostronnie, po chamsku, bezczelnie i brutalnie napaść na rywala... w sposób zupełnie niezgodny z przyjętymi i zaakceptowanymi przez strony przed walką zasadami, przepisami i regułami rywalizacji.
To wprost kwintesencja sposobu myślenia i działania suwerennej władzy, dla której uczciwość, przestrzeganie praw i zasad oraz honor i godność są przejawem jakiejś zgniłej, lewackiej propagandy.
Co więcej, myślę, że funkcjonowanie w kretyńskiej scenerii będącej połączeniem lub pomieszaniem ZOO i celi więziennej naprawdę, w sposób niezwykle trafny i prawdziwy, oddaje sytuację jaką ta władza stworzyła w naszej ukochanej, wyjątkowej ojczyźnie.
Umiłowanie własnego kraju, jego wielkości, kultury i języka oraz roli w świecie, każe Panu Marcinowi kontestować nawet udzielanie wywiadów i wypowiedzi Roberta podczas transmisji na żywo relacjonującej na cały świat moment wręczenia mu tej nagrody przez Przewodniczącego FIFA Gianniego Infantino.
Zapatrzony we własną historię i potęgę zabijaka ma pretensje do RL9, że komunikując się ze światem, nie czyni tego w narzeczu Mikołaja Reja, a plugawi język jakąś dekadencką angielszczyzną czy, co gorsza, ma czelność mówić po niemiecku.
Nie wiem jak daleko Pan Marcin jest wypuszczany z klatki, jak często i czy w ogóle spuszczają go z postronka, ale mam wrażenie, że na pewno nie dociera nawet do końca swojej wsi.
W przeciwnym razie wiedziałby, że Lewy nie gra w polskiej lidze, tytułu nie przyznano mu za zdobycie z reprezentacją Polski Mistrzostwa Świata, a wypowiedzi w jego języku ojczystym, jako tako, jest w stanie zrozumieć, optymistycznie licząc, najwyżej co setny mieszkaniec naszego globu.
Ponieważ na świecie sensem relacji telewizyjnej z jakiegoś wydarzenia jest przekazanie widzom w sposób najbardziej jasny, dokładny i prawdziwy przedstawianych zdarzeń, najlepszą jak dotąd formą jest umożliwienie bohaterom bezpośredniej wypowiedzi w takiej formie, w jakiej sami uznają za najlepszą i najbardziej komunikatywną.
Rozumiem, że dla kogoś ślepo zapatrzonego i zasłuchanego w patriotyczne media, może to być szokiem i czymś kompletnie niezrozumiałym, skoro jest przyzwyczajony do tego, że każdy fakt jest modelowany, tłumaczony na „nasze" i podawany odbiorcom w wersji spreparowanej, pasującej do jedynie słusznej propagandy i prawdziwie polskiej ideologii.
Dla suwerena jest to oczywiście wielkie ułatwienie, bo niczego nie trzeba wiedzieć ani rozumieć, nie trzeba myśleć, analizować, a tym bardziej dociekać do prawdy.
Poświęcająca się dla ojczyzny władza całą tę ciężką robotę bierze na siebie zwłaszcza, że wie, iż mogłoby to przerastać zdolności umysłowe suwerena.
Tym bardziej, że w drodze do prawdziwej prawdy, do której suweren przecież i tak już od dawna cały czas dzielnie kroczy za prowadzącym go małym vice, w celu ułatwienia i wyeliminowania niepotrzebnego rozpraszania się, jako extra dodatek do zwykłego wędzidła, dał sobie założyć też i wielkie blinkery (klapki, a właściwie klapy na oczy) na ogłowiu.
Myślę, że dopóki osoby pokroju Pana Najmana nie zawojują świata i nie doprowadzą do tego, że ponad połowa jego mieszkanców będzie płynnie posługiwać się slangiem nadwislańskim, Ligi Mistrzów nie wygra Legia Warszawa, a Prezydent Duda nie będzie sekretarzem generalnym ONZ z siedzibą przeniesioną do Krakowa – nadal wszelkie relacje ze światowych wydarzeń będą realizowane w obecnej, przestarzałej wersji.
A choć życzyłbym sobie bardzo tak pozytywnego kierunku zmian we wrzechświecie, to jednak będąc realistą zakładam, że jeszcze przez jakiś czas sporo rzeczy pozostanie niezmienionych.
Mam tylko nadzieję, że wśród nich po raz kolejny będziemy też oglądać zarówno Roberta, jak i wielu innych znakomitych Polaków docenianych i nagradzanych przez najznamienitsze gremia na świecie.
I jestem przekonany, że niezależnie od języka w jakim takie osoby będą komunikować się z resztą ludzkości, to przyniosą Polsce wielką chlubę i zyskają dla niej dużo więcej szacunku niż jakiekolwiek mordobicie Pana Najmana, a tym bardziej kontestacje świata wypowiadane łamaną... polszczyzną.
Ja Ja, Polak mały