Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"
13.12.2020 Wolne Miato Warszawa
W ten weekend odbyła się 11. kolejka Bundesligi i jak się okazuje była niezwykle ciekawą, zaskakującą i w związku z wynikami, niosącą ze sobą wcale niemałe konsekwencje.
Największym szokiem, bo tak to trzeba nazwać, była klęska u siebie Borussi Dortmund z VFB Stuttgart 1 : 5.
Co prawda ostatnio podkreślałem znakomitą dyspozycję VFB, która nawet przegrywając z Bayernem pokazała, że gra świetnie, ale sposób w jaki zdemolowała Borussię wskazuje na absolutny nokaut.
Dzięki tej wygranej Stuttgart zbliżył się na dwa oczka do BVB.
Bezradność Borussi była zadziwiająca i kompletnie niezrozumiała, ale jednocześnie potwierdzająca, co też ostatnio zaznaczałem, że ich sinusoidalna forma świadczy o kompletnej niestabilności mentalnej.
Chyba do tego samego wniosku doszli włodarze klubu bo... w zasadzie natychmiastowo po meczu zwolnili trenera Luciena Favrea.
Jego miejsce do końca roku (na dwa mecze) ma zająć jego dotychczasowy asystent Edin Terzic, ale jeśli w Dortmundzie liczą na skopiowanie efektów zeszłorocznego ruchu Bayernu z Hansem-Dieterem Flickiem (za Nico Kovaca) – to raczej nie podzielam ich optymizmu.
Jednocześnie jednak rozumiem decyzję, bo piłkarska schizofrenia zespołu mogła przyprawiać o stan przedzawałowy i widocznie uznano, że nie widać sygnałów wskazujących na możliwość stabilizacji.
Na pewno BVB nie może pozwalać sobie na takie porażki, bo niezależnie od samego wyniku, to kompletnie nie istnieli na boisku, a tego tolerować nie można.
Przed nimi jeszcze mecze z Werderem Brema i Unionem Berlin, które wcale nie będą łatwe, o czym przekonał się sam Bayern Monachium, który nie potrafił z nimi wygrać, tracąc w tych meczach cztery punkty.
I to właśnie w tej kolejce Union Berlin zremisował z wywołanym Bayernem Monachium 1 : 1, odbierając mu punkty i zdobywając jeden.
A trzeba powiedzieć, że to nie był wynik, który nie byłby sprawiedliwy, czy osiągnięty zasłużenie.
Bayern zagrał słabo, bez specjalnej wizji i koncepcji ani wymaganego zaangażowania i walki o każdą piłkę.
W zasadzie próbowali przejść obok meczu, znowu myśląc, że sam się wygra.
Die Roten wyszli na murawę w składzie: Neuer, Davies, Alaba, Boateng, Pavard, Goretzka, Musiala, Coman, Gnabry, Mueller, Lewandowski.
A ja mam wrażenie, że trener Hans-Dieter Flick wcale nie korzysta z najlepszych koni w swojej stajni.
Tradycyjnie podstawowe błędy popełniała obrona.
Znowu Neuer nie stanowił oazy spokoju i nie sprawiał wrażenia jakby kontrolował i zarządzał swoją defensywą.
Wraca temat ogromnych rotacji w składzie, które powodują, że zawodnicy mylą swoje aktualne pozycje i obowiązki i nie współpracują optymalnie ze sobą.
Najlepszym dowodem tego była jedna z pierwszych akcji, w której środkowi obrońcy Alaba i Boateng, ustawiając się razem na połowie boiska (?) dali się ograć jednym prostopadłym podaniem, umożliwiając groźną kontrę zakończoną wyjściem napastnika Unionu sam na sam z Neuerem,
Tym razem Manuel Neuer świetną interwencją jeszcze uratował zespół przed utratą gola.
Nieskoncentrowany Bayern pozwolił dynamicznie grającym berlińczykom na kontrolę początkowej fazy meczu, co doprowadziło do szybkiej, bo już w 4', utraty bramki po uderzeniu głową przedłużającym wrzutkę z rzutu różnego (przy spóźnionej próbie krycia i przeszkadzania... przez RL9).
Moim zdaniem, poza fatalnym ustawieniem i kryciem obrony, bardzo pasywnie zachował się Neuer, który (mówimy o Neuerze!) powinien to obronić.
Grający na lewej obronie Davies chciał coś wnieść do gry, ale współpraca całej lewej strony (Davies, Musiala, Coman) nieco kulała, gdyż wyglądało na to, że za bardzo chcą stworzyć coś z niczego.
To powodowało, że zamiast ustawiać się do gry z partnerami, niemal wpadali na siebie, tym samym powodując zamieszanie, nieporozumienia, niepotrzebne straty i wyłączając siebie wzajemnie z gry.
Niemniej jednak to po indywidualnej akcji Comana, który związał 4. obrońców Unionu i idealnie wyłożył piłkę Lewemu, Bayern zdołał w 67' wyrównać i uratować jeden punkt.
Akcja była naprawdę przednia, bo po kilku sprytnych dryblingach Coman ograł przy linii bocznej dwóch obrońców Unionu, mając ich na plecach wpadł lewą stroną w pole karne, pociągnął prawie do linii końcowej, ściął do bramki powodując przesunięcie kolejnych 4. graczy wraz bramkarzem do krótkiego słupka, po czym idealnie wycofał na 7. metr na środek bramki, a tam jedyne co musiał zrobić czekający na piłkę Lewandowski, to czysto dołożyć nogę i trafić pomiędzy bramkarza i piątego z obrońców, ustawionych na linii bramkowej.
Po raz kolejny widać, że Kingsley dojrzewa i wnosi coraz więcej do gry, jego akcje mają początek i zamierzony koniec, a indywidualne umiejętności wykorzystuje z pożytkiem dla drużyny.
Myślę, że wpływ na tę zmianę ma fakt, że już jakiś czas trenuje normalnie, bo nie złapał kontuzji, a to w jego przypadku jest kluczowe. Należy pamiętać, iż przez kontuzje był już bliski zakończenia kariery.
Trzymam kciuki, bo jest graczem nietuzinkowym, a zdrowy – niezwykle cennym dla Bayernu.
Po raz kolejny słaby mecz rozegrał Leon Goretzka, moim zdaniem był do zmiany już w pierwszej połowie, a w połączeniu z niemrawym Pavardem, który nie wnosił za wiele do gry, sprawili, że prawa strona była raczej miejscem zagrożeń dla Bayernu niż dla Unionu.
Pavard moim zdaniem (podobnie jak Alaba) gra dużo poniżej oczekiwań i na ławce trener Hans Dieter Flick ma zawodników, którzy aktualnie zapewniają dużo większą jakość.
Gnabry zagrał lepiej niż ostatnio, ale nadal jest to daleko od poziomu, do jakiego nas przyzwyczaił w zeszłym sezonie, a w sytuacji słabej współpracy na jego stronie – nie za wiele wynikało z jego gry.
Jamal Musiala chciał dużo zrobić, ale wspomniane wcześniej błędy w ustawieniach i współpracy w ofensywie na jego stronie spowodowały, że sporo pary poszło w gwizdek. Szkoda, że bardziej doświadczeni zawodnicy, ani trener nie korygowali tych ustawień zawodników, bo z ogromnego potencjału, wyszło niewiele, a w każdym razie dużo za mało.
Mam wrażenie, że Thomas Mueller w kolejnym meczu zniknął i to w zasadzie zupełnie, był bardzo mało aktywny i widoczny, a Lewandowski, znów dobrze kryty i mocno poniewierany (zwłaszcza kilka ciosów w głowę mogło spowodować lekkie zamroczenie), po raz kolejny dał z siebie zbyt mało.
Aczkolwiek nie można mu odmówić chęci do gry, starań i prób.
Jednak brak dobrego rozgrywania akcji w Bayernie, wymusza na nim cofanie się i przejmowanie tej roli na siebie, co jednocześnie kasuje jego rolę i efektywność jako napastnika.
To spowodowało, że w sytuacjach za które jest bezpośrednio odpowiedzialny popełniał błędy, czego dowodem było przewrócenie się (o własne nogi) w polu karnym w akcji sam na sam, czy trafienie z rzutu wolnego z 18. metrów w mur na wysokości 1m.
Po raz kolejny podkreślam, że dość krytyczna ocena RL9 wynika z oczekiwań stawianych komuś, kto aspiruje do miana najlepszego piłkarza świata, a to trzeba udowadniać za każdym razem, radząc sobie ze wszelkimi przeciwnościami.
Wprowadzony za Musialę Sane znowu nie wniósł zbyt wiele do gry, grał jakby miał założony ciężki plecak i martwił się, by nic z niego nie zgubić, a nie myślał co zrobić, by wygrać mecz.
Podobnie Choupo-Moting zmieniający Gnabriego - wszedł i w zasadzie mógł zejść, potwierdzając, że nie ma w nim żadnej stabilizacji czegokolwiek i nie wie po co jest na murawie.
Myślę, że ofensywa Bayernu musi zmienić sposób gry i ustawienia na boisku, bo w żaden sposób nie pomaga zagubionej defensywie, ani nie ułatwia jej wyprowadzania piłki i budowania akcji, gdyż są mało ruchliwi, nie wychodzą na wolne pole, chowają się i giną wśród kryjących ich obrońców.
W sytuacji, gdy nie ma kogoś, kto weźmie na siebie ciężar kreowania gry – Bayern sprawia wrażenie zagubionego i bezsilnego.
Kreacja akcji w ataku pozycyjnym zupełnie nie istnieje, podania są zbyt wolne, zbyt późne, nie w tempo i nic z nich nie wynika, a po raz kolejny akcje są budowane do tyłu, czyli tak naprawdę nie są budowane w ogóle.
Znowu, według mnie, zbyt zachowawczo zachowuje się Hans-Dieter Flick, bo to trener musi pierwszy reagować na grę zespołu.
Po ostatnich występach Marca Rocci i Angelo Stillera w poprzednich meczach uważam, że należałoby im dać szansę na spędzenie dłuższego czasu na boisku, bo mam wrażenie, że mogliby sporo wnieść do, jak do tej pory, dość bezmyślnej i nieudolnej próby kreowania gry przez kogokolwiek z defensywy.
Bayernowi kolejny raz zapaliła się lampka ostrzegawcza, a prawdziwy sprawdzian dojrzałości i zgrania zespołu będzie w ostatniej kolejce (w międzyczasie w przedostatniej zagrają z VFL Wolfsburg), w której zmierzą się z... obecnym liderem.
Tak, tak brzmi to może dość dziwnie, a jednak potknięcie Bayernu świetnie wykorzystał drugi przed tą kolejką Bayer Leverkusen, który rozniósł 4 : 1 Hoffenheim (kończący mecz w 9).
A zagrał mecz znakomity, z pasją, chęcią gry, dynamiką i pomysłem oraz skutecznością popartą pięknymi bramkami.
Mam nadzieję, że w Monachium dobrze przeanalizują grę Leverkusen (i oczywiście wreszcie własną), bo jest się od kogo uczyć, a mecz będzie za 6 punktów.
Zauważam spadek formy... HDFa, co ma wpływ na grę jego drużyny.
Myślę, że najlepszy trener zeszłego sezonu musi wziąć się do roboty, bo inaczej Peter Bosz da mu niezłą lekcję futbolu.
A przecież mistrz jest tylko jeden.
Ja Ja, Polak mały