Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"

Sprawdź

10 Gru
2020

Koniec fazy grupowej LM

kategoria: Sport
godzina: 13:56
Udostępnij:

10.12.2020 Wolne Miasto Warszawa

 

Zespoły zakończyły właśnie zmagania grupowe w LM i ci zajmujący w swoich grupach miejsca pierwsze i drugie (teraz czekają do poniedziałku 14.12.20 na losowanie par 1/8), mają czas do wiosny na przygotowanie się do fazy pucharowej.
Zostało 16 zespołów, które do tej fazy rozgrywek dotarły w zasadzie zgodnie z planem i przewidywaniami.
Nie ma żadnych sensacji ani objawień.
Oczywiście są niewielkie niespodzianki, ale one są sprzężone z rozczarowaniami dla fanów tych, którzy zaskakująco nie dali rady.
Ja w zasadzie zwróciłbym uwagę tylko na dwa takie poważniejsze zaskoczenia.
Po pierwsze gratulacje dla Borussi Monchengladbach, która w grupie B okazała się skuteczniejsza od Szachtara Donieck i Interu Mediolan, który zajął ostatnie miejsce w grupie. Włosi są chyba największym rozczarowaniem tej fazy i nie wiem, czy czas Antonio Conte u Nerazzurrich właśnie nie minął.
Ta grupa okazała się być najbardziej wyrównaną i każdy każdemu mógł zabrać punkty. Ostatecznie to Real i Borussia M. miały szczęście, choć Real pokonując ją – sam zapewnił sobie awans. Borussia M. po przegranej z Realem awans zawdzięcza remisowi w równolegle rozgrywanym meczu Szachtara z Interem.
Drugą niespodzianką (ale chyba nie do końca aż tak dużą) jest awans RB Lipsk w grupie H, kosztem Manchesteru United, ale przecież mówimy o ćwierćfinaliście ostatniej edycji, więc może już należy traktować RB Lipsk jako nową, solidną siłę wśród klubów europejskich. W końcu w lidze niemieckiej też potwierdzają, że zeszłoroczny sukces nie był przypadkiem.
W tym wszystkim Manchester U. po raz kolejny nie potrafił powrócić do dawnej świetności i tu z kolei O.G. Solskjaer może już siedzieć na bombie.
Pozostałe awanse nie są niespodzianką.

Kilka słów na temat Bayernu Monachium, który mając już zapewnione wcześniej pierwsze miejsce w grupie A, grał z ostatnim Lokomotivem Moskwa.
To, że wygrał 2 : 0 jest tutaj wtórne do tego, że mam wrażenie, że nieco drgnęła jego gra i niezależnie od tego, że „Rosjanie" byli najsłabsi w grupie, to widać już było jakiś pomysł na grę Bayernu.
Pomogło przemeblowanie obrony, w której na lewej stronie pojawił się znowu Alfonso Davies, zamieniając słabego ostatnio Davida Alabę (który chyba ostatecznie pożegna się z Bayernem po tym sezonie, bo nie chciał być miękiszonem i przeholował w negocjacjach nowego kontraktu z Bayernem).
Daleko mu jeszcze do formy z wiosny i lata, ale widać już przebłyski wracania na właściwe tory.
W środku obrony Nicklas Sule i Jerome Boateng grali w miarę poprawnie, a Sule występ i dobrą grę ukoronował zdobyciem w drugiej połowie pierwszej bramki dla Bayernu.
Na prawej obronie coraz bardziej „wgrywa" się Bouna Sarr, który pomimo błędów wnosi tam spore ożywienie.
W pomocy obok Leona Goretzki pojawił się Marc Rocca i muszę stwierdzić, że pomoc nabrała zupełnie nowego charakteru.
Leon zagrał bliżej oczekiwań i stawianych mu wymagań, natomiast Marc grał... jakby to było jego miejsce od dawna. Był aktywny i skuteczny zarówno przy tworzeniu akcji, jak i przy destrukcji i wspieraniu obrony. To bardzo pozytywny sygnał i mam nadzieję, że każdy jego kolejny pobyt na boisku będzie dużym krokiem naprzód.
Ofensywa też została przemeblowana, na lewej stronie pojawił się Douglas Costa, co spowodowało, że ta strona została przejęta przez trzech szybkich lewonożnych zawodników (Davies, Rocca, Costa), którzy dobrze współpracowali i raz po raz dynamicznie „pożerali przestrzeń".
Na prawej z kolei zagrał Leroy Sane, więc gra po tej stronie nie opierała się na szybkich i długich rajdach, ale miała więcej małej gry, opartej na częstych, szybkich, krótkich podaniach.
Daleki jeszcze jestem od euforii, ale Leroy zagrał nieco lepiej, bardziej kreatywnie, miał mniej strat i więcej wynikało z jego gry i podań, choć wciąż to nie jest ten zawodnik na jakiego liczy trener Hans-Dieter Flick.
Z uwagi na kontuzję Lewandowskiego, w środku ataku partnerem Thomasa Muellera był Eric Choupo-Moting.
Ten ostatni zaczął być bardziej widoczny na boisku, choć potrzebował wiele czasu, by się rozkręcić. Tak naprawdę lepiej zaczął grać w drugiej połowie, gdy dość przeciętnego Muellera zastąpił Serge Gnabry.
Ta para całkiem nieźle współpracowała ze sobą, a Eric był naprawdę aktywny, miał kilka dobrych zagrań, potrafił przyjąć i utrzymać piłkę pod presją, a całość swojej gry podsumował ładną bramką (asysta Gnabryego, a jakże) ustalającą wynik.
To cieszy, bo tak powinien prezentować się zmiennik Lewego, choć rozumiem, że jest to rola trudna (zwłaszcza w kontekście braku rytmu meczowego) i... raczej niewdzięczna.
Serge zanotował lepszy występ niż ostatnio, więc mam wrażenie, że terapia „ławkowa" mu służy i motywuje go do lepszej gry.
Po raz kolejny swoją klasę potwierdził wprowadzony za Goretzkę Jamal Musiala (przypomnę, że ma 17 lat), który imponował pewnością siebie i odwagą w próbach kreowania akcji. Widać też, że rośnie zaufanie zespołu do niego, bo coraz częściej to do niego była kierowana piłka na rozegranie, a ustawienie w pomocy pozwalało mu pokazać, że myśli i nie boi się odpowiedzialności.
Potrafił również udowodnić, że w defensywie też sobie radzi, gdy przy jednej z kontr Lokomotivu dogonił uciekającego z piłką napastnika i udanym wślizgiem przerwał akcję. Bayernowi rośnie niezła gwiazda.
Odnotować należy kolejny udany występ Chrisa Richardsa, który zmienił Boatenga, choć był na boisku za krótko, by mieć szansę na jakieś mocniejsze zaakcentowanie swojej gry zwłaszcza, że Lokomotiv już się poddał i w zasadzie cofnął się głęboko na swoją połowę, więc Chris nie miał żadnej specjalnej presji.
Wprowadzony na kilka minut przed końcem za Sane Angelo Stiller (przypomnę 19 lat), pomimo bardzo krótkiego czasu jaki dostał od HDFa – znowu pokazał, że ma ogromny potencjał, myśli, widzi i potrafi bardzo dobrze i precyzyjnie zagrać długie piłki na wbiegających zawodników. Bardzo dobra technika, w połączeniu z przeglądem pola i czuciem gry pokazują, że jest to wielki talent.
Śmiem twierdzić, że Bayern spokojnie szlifuje kolejny brylant.

Ogólnie rzecz biorąc Bayern nie zagrał jakoś koncertowo, ale to jest raczej zrozumiałe z kilku względów.
Po raz kolejny widzieliśmy zespół sporo zmieniony w stosunku do standardowych jego ustawień, choć powoli można już chyba zmieniać wyobrażenie o aktualnie optymalnym składzie, ponieważ HDF (nieco pod presją i w wyniku kilku kontuzji zawodników wiodących w poprzednim sezonie), w dość szerokiej formie zaczął wprowadzać nowych zawodników.
Myślę, że należy pochwalić HDFa za odważne mieszanie w składzie i wpuszczanie dużej grupy młodych i w zasadzie niedoświadczonych zawodników na, mimo wszystko, całkiem głęboką wodę.
To oczywiście jest możliwe, bo dysponuje naprawdę niezłym „materiałem" wyjściowym i ponownie podkreślam, że wygląda na to, że Bayern po wielu latach problemów – ma wreszcie długą ławkę.
Ale ważne jest to, że ci zawodnicy właśnie pod presją potwierdzają swój potencjał i nadzwyczaj szybko nabierają doświadczenia i pewności siebie.
Co więcej, nie są wprowadzani pojedynczo, tylko na same końcówki, otoczeni kordonem doświadczonych gwiazd i samych liderów prowadzących grę za nich.
HDF potrafi wystawić od początku połowę składu złożonego z tych zawodników i widać, że umieją już wytrzymać presję, a to pokazuje, ze wielu z nich już wkrótce może przejąć na siebie naprawdę ważne role w zespole.
Po raz kolejny należy podkreślić bardzo dobrą robotę Dyrektora Sportowego Hassana Salihamidzica, a po raz wtóry podkreślę też pracę wykonaną przez aktualnego trenera Hoffenheim Sebastiana Hoenesa (siostrzeńca Uli Hoenesa), który prowadził ich w rezerwach Bayernu w zeszłym roku i wygrał z nimi 3. Bundesligę.
Mądre rozwijanie potencjału całej tej dużej grupy utalentowanych zawodników to wyższa szkoła jazdy, bo trzeba umiejętnie balansować pomiędzy motywowaniem, dawaniem szans, chwaleniem, wyciskaniem siódmych potów, a krytykowaniem, wskazywaniem błędów, studzeniem głów i pilnowaniem, aby nie obciążyć ich za bardzo,
I wszystko to w warunkach meczowych zespołu, który nigdy nie gra o pietruszkę, a za przeciwników ma najbardziej markowe kluby europejskie.
Z coraz większą przyjemnością patrzę na wchodzących „nowych" zawodników, a widząc jak wstają z ławki i rozgrzewają się, by kogoś zmienić – jestem przekonany, że wniosą coś nowego do gry i będą prawdziwym wzmocnieniem zespołu.
Myślę, że do wiosennych spotkań LM, kilku z nich będziemy wymieniać, jako podstawowych zawodników albo najważniejszych zmienników, którzy wchodząc mogą rozstrzygnąć losy meczu na korzyść Bayernu.

Ja Ja, Polak mały

 

Komentarze (0)
Dodaj komentarz»
© Wszelkie prawa zastrzeżone