Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"
Wolne Miasto Warszawa, 27.12.23
Nowy rząd, zgodnie ze swoimi wcześniejszymi zapowiedziami, wziął się od razu do sprzątania zastanej stajni Augiasza, a zaczyna m.in. od czyszczenia mediów publicznych.
I na dzień dobry od razu widać, że faktycznie okazuje się to być zajęcie absolutnie konieczne i wymagające babrania się w gównie, a zatem nie dziwi wcale, że wszystko śmierdzi niezwykle mocno przy każdej łopacie łajna wywalanej na zewnątrz.
Zakładam, że ile tego tam jest – to dowiemy się dopiero, gdy dokopią się do posadzki, ale na razie widać, że cały ten syf sięga niemal powały.
A to przecież dopiero początek, bo zadań do wykonania jest zapewne dużo więcej niż 12, a ich kaliber sprawia, że do uporania się z nimi potrzebny jest naprawdę kawał Herkulesa, który musi być sku........, no, skuteczny musi być.
Swoją drogą zdolność PISu do ufajdania wszystkich i wszystkiego oraz zmieniania czego się nie dotkną w cuchnący kał bije na głowę talenty Midasa, pomijając już same kreowane „produkty" końcowe, które stawiają ich i jego na bardzo odległych, a w zasadzie przeciwnych krańcach horyzontu wartości również i tych materialnych.
Mimo to dobrze byłoby gdyby tak czy inaczej zawsze stali na zawietrznej, najlepiej na innej wyspie, odseparowanej od nas znacznie bardziej niż kiedyś Spina Longa „goszcząca" śmierdzących lepryków.
Tam izolacja „skażonych" była przejawem nieludzkich działań i prostackiej mentalności większości.
Tu, obawiam się, że może się okazać, że to podobna i podobnie (nie)myśląca mniejszościowa większość musi być izolowana od nas, bo oni ciągle uważają, że mają rację, bo według nich jest ich najwięcej.
I tak tłumaczą swoje racje, wskazując, że przecież wygrali wybory, bo znaleźli największą liczbę (nie)myślących tak samo jak oni.
Nasze szczęście polega na tym, że pomimo iż reszta aktywnego wyborczo społeczeństwa nie ma tak jednorodnego, wysterowanego i narzuconego z góry, suwerennego zdania – to jako całość potrafiła uznać, że można doceniać i wzajemnie szanować inne zdania tych, którzy są równie otwarci na szanowanie myśli, zdań i przekonań innych, a tym samym stworzyła swoistą, całkiem różnorodną wspólnotę.
Dzięki temu wielkie wyborcze zwycięstwo PISu okazało się kolejnym gównianym osiągnięciem, którego najbardziej widocznym efektem jest ich coraz głębsze zanurzanie się w ich zasranej alternatywnej rzeczywistości.
A tę uparcie tworzą każdego dnia, niezależnie, a w zasadzie na przekór prawu, logice i... woli większości, która nagle przestała być przez nich określaną suwerenem, a raczej uzyskała w ich oczach i gębach – status zdrajcy, głównie dlatego, że potrafiła się ze sobą dogadać, co dla PISu było niewyobrażalne i... ideowo obce oraz nieakceptowalne.
Odblokowywana przez rząd TVP, którą tamci bezczelnie zmienili w TVPIS, została przez nich natychmiast znowu zablokowana w oparach bzdur o obronie demokracji, wolności słowa, niezależności mediów oraz propagowania wartości patriotycznych i katolickich.
Aby poprzeć prawdziwą prawdziwość ich tez – zastosowali szereg działań mających wzmocnić i uwiarygodnić ich przekaz.
A zatem widzimy ciągle nieprzebrane tłumy manifestujące przed wejściem do budynku TVP na placu Powstańców Warszawy w Warszawie swój sprzeciw wobec możliwości oglądania prawdy w mediach publicznych.
Ten tłum jest tak zdeterminowany, aktywny i nieustępliwy, że... działacze przeszłej już wersji TVP (która odeszła w niebyt podobnie jak władza PISu czy dwutygodniowy kolejny nie-rząd Morawieckiego) pokazują go bez przerwy od kilku dni jak walczy nie tylko pod drzwiami tuż obok PAST-y, ale równocześnie jest fotografowany na tle Krakowskich Sukiennic czy Ratuszy we Wrocławiu, Poznaniu i Lublinie.
Ta zdolność do podróży w czasie i przestrzeni protestujących kilku emerytów i rencistek (wspieranych przez kumpli Adamczyka i Rachonia oraz nich samych) daje nadzieję, że równie dobrze poradzą sobie podczas oczekującej ich już niedługo wiekuistej wędrówki i bezbłędnie trafią do wyczekiwanego i obiecywanego im nieba, bez przypadkowego pałętania się po jakimś piekle – przeznaczonym przecież dla nas.
Jednym z najzagorzalszych i najbardziej obiektywnych widzów pozbawionych przez nowy rząd szansy oglądania ich wolnych i niepodległych mediów – okazał się niejaki Jan Pietrzak, który w ramach swojego oburzenia i „spontanicznego" protestu, postanowił nawet dać swój błyskotliwy recital vis a vis nadal niepodległego NBP Glapińskiego (to może być ważne w kontekście wypłaty gaży i za ten obywatelski występ wiernego miłośnika PZPR i PIS).
Na szczęście cała wierchuszka poselska PISu postanowiła własnym ciałem bronić ostatniej Reduty ich polskości, więc (biorąc przykład z zaskakująco skutecznego systemu wprowadzonego przez nowo rządzących) postanowili też rotacyjnie – pełnić role obrońców tej ich prawdziwej prawdy.
Dzięki temu można odnieść wrażenie, że w budynku TVP mają więcej posłów niż w ogóle jest ich w sejmie, a w połączeniu z licznymi swoimi nominatami z kilku stworzonych przez siebie struktur medialnych, multiplikujących działania innych ich struktur, i wybieranymi co chwila kolejnymi PO prezesa, prezesa za PO, prezesa za byłego prezesa, a jutro pewnie kolejnego prezesa za przyszłego prezesa – mają reprezentację tak gigantyczną, że wystarczyłoby nie tylko na przejęcie TVP, ale i POLSATU, TVN i AL JAZEERy, o RUSSIA TODAY nie wspominając, choć to pewnie raczej ci ostatni byli udziałowcami tej ich dotychczasowej TVPIS.
To znakomity pomysł, bo czystej krwi prawdziwy Polak Samuel Rodrigo Pereira, dbający dotychczas o czystość i prawdziwość medialnego przekazu, mógł, w połączeniu z kilkoma prawdziwymi posłami oraz cudem ściągniętym księdzem – przemienić gmach telewizji w Najwyższą Świątynię Opatrzności i... wziąć udział w najbardziej medialnej Past-erce, swoim zasięgiem dalece przewyższającej oglądalność tej jakiegoś Franciszka, transmitowanej (o zgrozo i przez przejętą przez rząd TVP) z jakiegoś placyku w jakimś Rzymie.
Co ciekawe, większość informacji o tak ważnych aktywnościach w prawdziwie publicznej TVP... można obserwować w... prywatnej TV Republika, stanowiącej konkurencję dla prawdziwego patriotyzmu TVP, ale zdolność pojednania prawdziwych Polaków wskazuje, że nawet zakaz konkurencji nie jest w stanie złamać ich narodowego ducha.
Gorzej, że przez to pracę mogą stracić „rdzenni" republikanie, aczkolwiek rozumiem, że przyjmą to z godnością, co najmniej taką jaką okazał Jarosław Jakimowicz po swoim ustąpieniu miejsca innym gwiazdom prawdziwie polskiej medialnej polskości.
PIS wprowadził do niezależnej TVP tylu swoich prezesów, że nawet Kaczyński może zacząć się czuć nieco zagubiony przechadzając się po jej korytarzach, gdyż w połączeniu z jego vice-ministerialną zależnością od Morawieckiego, może być tam już najniższy też i rangą...
Co prawda, w całej naprawie popsutej przez siebie TVP – PIS nie mówi ani słowem o żadnym nadawaniu jakichkolwiek programów, ale w końcu w telewizji pewnie program nie jest najważniejszy, bo najważniejsze jest to, by mieć swój program, który może być puszczany i robiony w wielu innych telewizjach.
W tym wszystkim chodzi im w zasadzie o to, by w TVP już nie pokazywać niczego skoro nie można będzie zagwarantować, że będzie pokazywany tylko ten ich.
Wolne media ich zdaniem mają być tak wolne, że w praktyce mają stać w miejscu lub nawet się cofać, a tym samym niczego nie nadawać i nie istnieć.
Problem w tym, że upadły suweren zdecydował inaczej...
I pomimo wielu tak intensywnych, heroicznych starań... TVP żyje, nawet zmuszona do nadawania z garażu, i krok po kroku szykuje się do powrotu do normalności, podobnie zresztą jak cały nasz do tej pory bezkarnie zagarniany kraj.
Ale wygląda na to, że kara Boska jest nieuchronna i nieunikniona, a jej odwlekanie wynika tylko z niepewności co do koniecznej, oczekiwanej i wymaganej przez Niego pokuty.
Ale to jest raczej problem jasności przekazu i błędów w komunikacji na linii Absolut - wyznawca, z tym, że w tym przypadku nie obarczałbym Wszechmogącego nadużyciem władzy ani manipulacją wysyłanymi treściami, gdyż może się okazać, że to ci aspirujący do wiekuistości źle odczytują fakty lub, co gorsza, ulegają jakimś przekłamaniom tworzonym w międzyczasie przez „pośredników" uzurpujących sobie prawo do interpretowania Boskiej myśli i ideologii.
Tu nawet Prezydent zaczął się gubić, bo sam nie bardzo wiedział czy TVPIS było dobre czy złe, i czy nowe TVP ma być poprawiane – bo jest złe, czy tylko dlatego, że według Konstytucji powinno być lepsze, choć do tej pory nie przeszkadzało mu, że nie było takie jakie TK chciał od roku 2016.
Niemniej jednak postanowił zawetować ustawę okołobudżetową (narażając miliony ludzi w tym kraju na brak podwyżek), by przypadkiem TVP nie dostała żadnych nowych pieniędzy, bo widać uznał, że te miliardy z poprzednich lat jeszcze gdzieś tam w niej są.
Chyba też wymyślił, że dzięki niemu i jego sprytowi – pieniądze wreszcie trafią na onkologię, co przy okazji może się przydać dla ratowania istnienia zjednoczonej prawicy, nawet jeśli liderzy prawdziwych komunistów nie są ani zjednoczeni, ani prawi, ani prawicowi, a tylko suwerenni.
W natłoku walki PISu o wolne media na kilku frontach, bo równocześnie dyżurują w PAPie, którego dziennikarze dla podkreślenia ich wdzięczności za tak wielką troskę PISu o ich niezależność – zdecydowali, że dopóki prawdziwi posłowie będą mieszkać w ich redakcji – oni będą pracować zdalnie tzn. z dala od nich... Prezydent zapomniał, że interwencje poselskie są tak bardzo rotacyjne, że oni już nie wyrabiają nawet wspierani przez posiłki z Brukseli, bo nawet Szydło czy Legutko, po zrobieniu sobie kilku zdjęć są już spóźnieni i muszą szybko lecieć na kolejny front walki o niepodległość, gdyż zadziwiająco przemieszczają się z miejsca na miejsce dużo wolniej niż wciąż ci sami dzielni emeryci ciągle protestujący przed gmachem TVP i równocześnie nie tylko tam.
W swoim zagubieniu po własnym vecie wezwał Marszalków Sejmu i Senatu do przerwania wszystkim sielanki i spędzenia wszystkich na Wiejską, by naprawiać to co popsuł, i aby było im łatwiej – obiecał, że prześle tam swoją propozycję brzmienia ustawy w wersji, której jest szansa, że nie zawetuje, bo będzie jego, choć przestawi w niej tylko kilka przecinków.
Ale jak go znam, to dla podkreślenia swojej wagi i władzy może być jednak gotowy wetować i własne ustawy – to się nazywa i tak się objawia władza absolutna.
Tylko przytomność umysłu Marszalka Sejmu może uratować PIS, bo jeśliby zgodnie z wolą Prezydenta zwołał posiedzenie sejmu natychmiast – to zarotowani posłowie PIS nie mieliby jak w swoje grafiki wstawić dyżurów... na Wiejskiej, a to mogłoby ograniczyć ich prawo do sprzeciwu przeciw tej Ustawie proponowanej przez ich Prezydenta.
Co więcej, może się okazać, że ich zabiegani posłowie będą musieli chwilowo obejść się bez ich dwóch kolegów, którzy między świętami, w asyście policji, prawdopodobnie trafią rotacyjnie do... więzienia.
Nie jest jeszcze jasne czy szybko ktoś ich tam podmieni, czy może raczej dołączy do nich na dłużej, ale to już będą wstępnie badać powoływane kolejne komisje śledcze dotyczące suwerennych rządów PISu.
Prezydent ma kolejną zagwozdkę, bo poprzednio łamiąc prawo i nadając sobie prawo bycia ponad prawem ułaskawił ich przed prawomocnym skazaniem, a to oznacza, że teraz, po prawomocnym wyroku będzie musiał ułaskawiać ich ponownie, potwierdzając, że jego poprzednie ułaskawienie też było gówno warte.
Problem może się pojawić, gdyby zaczął próbować myśleć logicznie i nie ułaskawiać ponownie już raz ułaskawionych, bo co prawda mógłby uratować resztki twarzy (nawet po zeszłotygodniowym kontestowaniu i podważaniu prawomocnego wyroku sądowego) ale wtedy może się okazać, że jego ułaskawienie tak naprawdę skraca wyrok tylko o rok, bo teraz mają iść siedzieć na dwa lata, a poprzednio mieli tam rotować... nie, garować – trzy.
Ale i tak trwanie w oparach abolicyjnego ułaskawiania może ograniczyć PISowi możliwość wprowadzenia do sejmu kolejnych dwóch rotacyjnych posłów.
W dodatku może się też okazać, że Kamiński i jego Wąsik, dumnie łączący niemal w jeden gesty Mazowieckiego i Kozakiewicza – czym zadziwiają mistrzów od odczytywania mowy ciała, bo ci już nie wiedzą, czy taka sekwencja gestów ma oznaczać, że „Zwycięstwo... chuj strzelił"; czy może, że „Idę siedzieć na dwa lata i taki chuj mnie tu zobaczycie"- będą musieli wymyślić i dołączyć jeszcze jakieś innych autorów, bo ich ostatnie pojawienie się w Sejmie i... głosowanie sprawiło, że złamali sądowy zakaz zagrożony karą więzienia na kolejne lata, nawet dodatkowych 5.
Oczywiście Prezydent może uznać, że wyda im nieograniczony niczym abonament na ułaskawianie ich zawsze i wszędzie ze wszystkiego co zrobią do końca świata i jeden dzień dłużej, ale może to oznaczać, że stanie się tym samym Prezydentem już nie tylko nie wszystkich Polaków, a pozostanie nim tylko takim dla tych dwóch przestępców i skazańców, bo nawet ta ich suwerenna większa mniejszość, w którymś momencie może w końcu uznać, że wlazł już w gówno obiema nogami i tapla się w nim bez opamiętania.
Na koniec mała uwaga do tych, którzy postanowili oglądać nowo pojawiające się newsy w TVP produkowane obecnie w garażu, pod nazwą: „19.30".
Moim zdaniem nawet nazwa jest chwilowa i... garażowa, ale to chyba nie ma najmniejszego znaczenia, bo w ich przekazie nazwa jest najmniej ważna, a ważny jest sposób przekazywania informacji.
Tym samym wszystkich zawiedzionych brakiem fajerwerków rodem z filmów Marvela chciałbym uspokoić, że tam wcale o nie nie chodzi i nawet nie powinno ich tam być..
Poza zrozumiałą krytyką zawistnych mędrców z PISu oraz brakiem jakiejkolwiek opinii tych przyzwyczajonych do TVPIS (po wyrazie ich twarzy widać, że zmuszenie ich do podjęcia wysiłku myślenia, analizowania oglądanych i słyszanych treści oraz próby wyrobienia sobie własnego zdania – to dla nich jeszcze jest ból trudny do zniesienia), bo bez pasków jeszcze nie wiedzą jakie mają zdanie – dostrzegam również głosy zawodu (widzę te głosy, bo odczytuję je z mediów społecznościowych) niektórych z tych, którzy zdawali się rozumieć zachodzące zmiany.
Jedną z takich osób jest Krzysztof Skiba, z reguły zachowujący całkiem trzeźwe myślenie.
Tym razem mam wrażenie, że czas poświęcony na obejrzenie któregoś z wydań nowego programu znacznie przeinwestował.
Otóż Panie Krzysztofie... ten program nie jest dla Pana, bo jaki byłby sens wysyłania z innych stacji (głównie prywatnych) redaktorów do nowej TVP, gdyby mieli robić tam to samo i tak samo jak w tamtych stacjach.
Toż wyglądałoby to na gotowość na kanibalizm lub jawne seppuku tych stacji, a im nie o to chodzi.
Wolne media polegają na różnorodności stacji oraz form i sposobów oferowanego przez nie przekazu, a o ile przekazywane treści są uczciwe, podawane profesjonalnie i w sposób dostosowany do (przepraszam za wyrażenie) targetu... to wszystko gra i buczy.
TVP nie ma przejąć widzów programów informacyjnych TVN czy Polsatu, choć zapewne zmusi te stacje do starania się o podniesienie poziomu i atrakcyjności swojego przekazu, by ich przy sobie zatrzymać, ale ma... potwierdzić swoją wiarygodność i pozyskać przychylność tych, którzy do tej pory byli karmieni propagandą PISu.
To zresztą jest jednym ze sztandarowych celów obecnego rządu i dlatego jest tak bardzo agresywnie atakowane przez umierający PIS, który pozbawiony swojej tuby propagandowej straci główny dopływ „tlenu", poza ustawowo należną im kasą na jedynie słuszną partię.
A rządowi, mam nadzieję, zależy na tym, by przekaz był równie niezależny i wiarygodny jak w każdej prywatnej stacji, bo to sprawi, że będzie łatwo weryfikowalny przez docelowego odbiorcę, który... bazowo nie nadąża za sposobem komercyjnego przekazu i potrzebuje „mówienia głośno, powoli i wyraźnie" oraz stopniowego nauczenia go od początku umiejętności samodzielnego myślenia.
Pan Krzysztof zapomniał chyba, że część zatraconego elektoratu... to ludzie wychowani na telewizji Gierka i Jaruzelskiego, a Kaczyńska kontynuacja tak lubianego przez nich sposobu przekazu, narracji i podziału na My – nietykalna, wszechwładna władza i jej służący, którzy za wierność, donosicielstwo i posłuszeństwo będą mogli czasem coś od nas dostać oraz Oni – napędzani przez obce siły zdrajcy i pełzające karły reakcji – to kwintesencja dyktatury, niezależnie czy opartej na Leninie, Stalinie i fałszywej równości wybranego ludu pracującego miast i wsi; czy wybranego przez ich Boga narodu, który ma obiecane zbawienie i suwerenność pod warunkiem podległości rozkazom wydawanym przez jego samozwańczych pomazańców.
Reedukacja będzie długa i powolna, bo uczniowie siedzą w tej samej klasie już kilkadziesiąt lat i to nie jest tylko wina Czarnka, ale i ich samych, bo było im tak wygodniej i akceptowali to, że tamtej władzy było na rękę utrzymywanie ich w stanie bezmyślności spolegliwych i uległych imbecyli.
W zasadzie powinno cieszyć, że dla Pana Krzysztofa TVP nie jest tak atrakcyjne jak narowiste Ferrari, a wraca do czasów mulastego Poloneza, ale spokojnie, i tak dobrze, że to już nie jest wyklepany, ciasny Maluch, bo za chwilę, jak docelowy odbiorca nieco okrzepnie, a program wróci (a tak naprawdę dopiero wejdzie) do nowoczesnego studia – to może się okazać, że zaskoczony swoją zdolnością do nauki i akceptacji nowego widz... szybko zacznie pytać jak to będzie jeździć elektryczną Izerą i kiedy do niej wsiądzie.
I wtedy wreszcie wrócimy do normalności, albowiem potwierdzi to, że prywatne stacje w tym czasie powinny już oferować loty suborbitalne, gdyż inaczej zostaną wchłonięte przez odrodzoną, publiczną TVP, która na pewno wykorzysta ich błędy, gdyby się zagapiły i przespały swoją ścieżkę niezbędnego im rozwoju w charakterze przebojowej, zajmującej nowe tereny awangardy, bo ariergarda, mam nadzieję, właśnie przestaje snuć się bezcelowo i bezmyślnie gdzieś daleko z tyłu, tylko zaczyna zwierać szyki i skracać dystans, bo tego wymaga sprawna i skuteczna, dobrze zarządzana i dowodzona, zwycięska armia mająca wytyczony wspólny cel.
Ja Ja, Polak mały