Wczoraj oglądaliśmy niezwykle dynamiczny i interesujący mecz pomiędzy dwoma najlepszymi zespołami tej części rozgrywek Bundesligi.
W Monachium Bayern podejmował RB LIPSK. Na boisku oba zespoły potwierdziły, że zasłużenie zajmowały przed tym meczem odpowiednio pierwsze dwa miejsca w tabeli.
Ostateczny wynik, który zatrzymał się na 3 : 3, jest chyba sprawiedliwy, aczkolwiek należy podkreślić, że ton grze cały czas nadawał Lipsk, a postawiony pod ścianą Bayern, dość nerwowo walczył o pozostanie w grze.
Niezwykle silne i stanowcze: „NIEEEEE" dla Unii w każdym jej aspekcie, artykułowane przez suwerennych despotów, którzy w tym kraju dorwali się do władzy i koryta – sprawiło, że właśnie pikują z ogromną prędkością w kierunku unijnej armady złożonej z okrętów wszystkich pozostałych państw członkowskich.
Wygląda na to, że rządzący przed startem łyknęli nie tylko tradycyjną dla oryginalnych bojowników „Boskiego wiatru" czarkę sake, ale wyłoili też po litrze jakiegoś potajemnie pędzonego samogonu wątpliwego pochodzenia.
Obejrzeliśmy kolejną kolejkę ligi mistrzów.
Z uwagi na kontuzję, w Bayernie nie zagrał m.in. Robert Lewandowski.
W meczu w Madrycie zupełnie zmieniony i odmłodzony Bayern dość szczęśliwie zremisował z Atletico.
Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że bezbarwny Bayern uratował remis w meczu z wyraźnie lepszym i przeważającym Atletico, gdyż bramkę stracił w 26', a wyrównać zdołał dopiero w 86', i to z karnego.
I w zasadzie należałoby przyjąć, że taka ocena jest prawdziwa ale...