Od kilku dni wrze we wszystkich możliwych kanałach i mediach o kolizji drogowej /wypadku z udziałem Jerzego Stuhra, w którym poszkodowany został motocyklista, a u zasłużonego aktora policyjne detektory wykryły 0,7 promila alkoholu we krwi.
Cała prawica, zwłaszcza ta najbardziej prawa we wszystkich możliwych znaczeniach, ma używanie, bo aktor dał plamę, więc postanowiono go zmieszać z błotem i ukamienować.
Rozmontowywanie podstaw prawnych funkcjonowania w tym kraju trwa w najlepsze, i robione jest niezwykle sprytnie, już nie tylko tylnymi drzwiami, ale teraz to nawet kołami.
Zmieniane coraz bardziej kretyńsko przepisy ruchu drogowego, z jednej strony idą w kierunku stworzenia kompletnego chaosu na drodze, a z drugiej, w tym zamieszaniu, mają dać prawo karać wszystkich za wszystko, bo interpretacja sytuacji drogowych może niedługo pozwalać na orzekanie kary śmierci wobec obwinionych i wykonanie wyroku na miejscu.
I znowu Robert Lewandowski jest na ustach wszystkich..
Po raz kolejny tez nie tylko z powodów stricte sportowych.
Teraz, bo na naszym Stadionie Narodowym spotkał się z legendą ukraińskiej piłki nożnej Andrijem Szewczenką i w geście solidarności założył sobie na rękę otrzymaną od niego opaskę kapitana Ukrainy.
Obserwując wojnę w Ukrainie próbuję ostatnio milczeć, bo działania około militarne i militarne wszystkich zamieszanych stron coraz bardziej sprawiają wrażenie prowadzenia jakiejś z góry ukartowanej gry.
Mam jedynie przekonanie, że w tym wszystkim kompletnie pominięto ludzi, którzy giną w niewyobrażalnych cierpieniach i torturach, w obliczu bezgranicznego bestialstwa dokonywanego w świetle jupiterów i w ramach nowoczesnego Big Brothera, pozwalającego gawiedzi siedzącej w kapciach przed TV śledzić to niemal na żywo, niczym kolejną mydlaną operę dla idiotów.