Nie wiadomo po jaką cholerę, ni stąd, ni z owąd mały vice wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że kretyński kontrakt na zakup respiratorów, nie wzbudził żadnych wątpliwości u służb specjalnych, rekomendujących zawarcie tej umowy.
Co więcej, wymienione służby dokładnie prześwietliły całą sprawę, również w sytuacji, gdy kontrakt nie został zrealizowany, a pieniądze zniknęły... i znowu nie stwierdziły żadnych nieprawidłowości.
Zastanawiam się czy mały vice zgłupiał już do reszty i kompletnie przestał panować nad własnym umysłem, czy uważa, że to wszyscy obywatele są takimi samymi idiotami, jak ci, którymi się szczelnie otoczył.
Równocześnie odnoszę wrażenie, że nasz kraj osiągnie już niedługo status państwa idealnego zdaniem suwerena, bo odnowiona, własna prokuratura, we współpracy z własnymi służbami, niezwykle pozytywnie ocenia działania własnego rządu.
Z prawdziwym przerażeniem przeczytałem dziś żenujące, karygodne, chamskie i prostackie bluzgi tego niezależnego podobno reżysera samouka, skierowane w stronę osób biorących udział w demonstracjach organizowanych w ramach Strajku Kobiet.
Co prawda niewiele treści dało się wyłowić z tej emocjonalnej kloaki, co chwila przerywanej kurwieniem na wszystkich walczących o wolność i niezależność, ale moja wrodzona, dziedziczna inteligencja pozwala mi przypuszczać, że jest absolutnie przeciwny takim wartościom.
Nazywanie uczestników marszów „cycatymi cwelami" oraz przyrównywanie ich do pedofilów, trzeba chyba traktować jako efekt pewnych dysfunkcji autora tych słów, związanych prawdopodobnie z problemami ze wzrokiem (może czas zmienić okulary na sporo mocniejsze) i niespecjalnie pełnym, skutecznym i zakończonym samokształceniem, które ujawnia zatrważające braki w wiedzy ogólnej i rozumieniu otaczającego go świata.
Chyba, że wieszczone marsze pedofilów są znanymi mu już przeciekami dotyczącymi nadciągającego powszechnego buntu kleru.
Ostatnie decyzje i wyroki niekonstytucyjnego TK, w sprawie zakazu aborcji e tym kraju, podejmowane w imię prawdziwej Polski, zdają się próbować windować najbardziej Polską z polskich nie-matek na pozycję co najmniej równą Bogu, którego teoretycznie wielbi.
Bo jedynie to może tłumaczyć (ale broń Boże nie usprawiedliwiać) tak nieludzkie podejście do ludzi.
Co prawda w jej pustym, żałosnym, samotnym i nieszczęśliwym życiu, pozbawionym miłości, bliskości i ciepła, jakie może dać tylko głęboka relacja z innym człowiekiem – jedyną rzeczą jaka może jako tako chronić od zwariowania do reszty, faktycznie mogłaby być wzniosła religijność.
Sądzę jednak, że w tym przypadku, ktoś kto nigdy nie przeżywał miłości, nie odczuwał żadnych niezwykłych i wzniosłych uczuć w relacji z drugim człowiekiem, próbuje na pokaz, oszukując samą siebie, wmówić sobie i wszystkim innym, że jest w stanie znaleźć w jej próżni jakiekolwiek pozytywne i wyższe emocje.
To że w PIS znalazła ukojenie i drogę do zbawienia wydaje się być całkiem naturalne, bo jej ziemski guru, który stworzył ten cały bałagan, ma dokładnie taką samą mentalność i poziom emocjonalnego niedorozwoju.
Pseudo trybunał pseudo demokracji ogłosił oficjalnie swoje pseudo prawo.
Suwerenna władza, w imię zapewniania wszystkim wolności, właśnie wymyśliła, że to tylko ona będzie decydować, czy i jakie dzieci mamy rodzić i wychowywać.
Obywatele nie mają już prawa samodzielnie określać w jakich rodzinach chcą i mogą żyć oraz jaką odpowiedzialność brać za swoje życie i życie swoich najbliższych.
Pod arcy fałszywymi hasłami ochrony życia dyktatura przejmuje pełną kontrolę nawet nad życiem intymnym swoich poddanych.
Za chwilę będą decydować kto z kim może sypiać, jak często uprawiać seks i w jakich pozycjach.
Specjalna kościelna komisja będzie siedzieć przy łóżkach kochanków i oceniać czy ewentualnie wykrzyczane w ekstazie: „O, Boże" nie było nadaremno, bo albo nie zwiastowało ciąży, albo plugawe szczytowanie nie było poprzedzone kilkoma zdrowaśkami za ojczyznę.
Właśnie zakończyła się, moim zdaniem, haniebna prezydentura w USA.
Poza ponad połową amerykanów, z ulgą odetchnęło chyba kilka miliardów ludzi na całym świecie, dla których ostatnie pięć lat w wydaniu Ameryki – stanowiło koszmarny sen w skretyniałej rzeczywistości.
Oczywiście powrót do normalności w USA martwi zapewne Putina i jego kumpli, co również oznacza, że Orban i mały vice grający na dudach, są w wielkim smutku i nieutulonym żalu po stracie takiego, równie nieodpowiedzialnego kompana.
Problemem jest to, że idol naszego suwerena, nie dość, że nie potrafił z godnością uznać zasłużonej porażki z rozumem, to zaczął, zgodnie z wyznawaną przez siebie i swoich rosyjsko-węgiersko-polskich naśladowców polityką – dążyć do doprowadzenia do wojny domowej w swoim kraju.