Niezwykle silne i stanowcze: „NIEEEEE" dla Unii w każdym jej aspekcie, artykułowane przez suwerennych despotów, którzy w tym kraju dorwali się do władzy i koryta – sprawiło, że właśnie pikują z ogromną prędkością w kierunku unijnej armady złożonej z okrętów wszystkich pozostałych państw członkowskich.
Wygląda na to, że rządzący przed startem łyknęli nie tylko tradycyjną dla oryginalnych bojowników „Boskiego wiatru" czarkę sake, ale wyłoili też po litrze jakiegoś potajemnie pędzonego samogonu wątpliwego pochodzenia.
Obejrzeliśmy kolejną kolejkę ligi mistrzów.
Z uwagi na kontuzję, w Bayernie nie zagrał m.in. Robert Lewandowski.
W meczu w Madrycie zupełnie zmieniony i odmłodzony Bayern dość szczęśliwie zremisował z Atletico.
Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że bezbarwny Bayern uratował remis w meczu z wyraźnie lepszym i przeważającym Atletico, gdyż bramkę stracił w 26', a wyrównać zdołał dopiero w 86', i to z karnego.
I w zasadzie należałoby przyjąć, że taka ocena jest prawdziwa ale...
Mały kapralissimus, w ramach walki z narodem zdrajców, złodziei i niewiernych, a teraz też kobiet, nieletnich i dzieci – wymyślił, że trzeba przekształcić Służby Państwowe w prywatną armię osobistych ochroniarzy, a do kontaktów ze społeczeństwem zaczął wysyłać jego ukochane ZOMO i tajniaków.
To jest najlepszy, jego zdaniem, sposób na relacje z narodem, który nie dorasta do wizji jego wymarzonego, autokratycznego świata.
W ten weekend oglądaliśmy bardzo ciekawą kolejkę Bundesligi.
Mimo wszystko wielkim zaskoczeniem dla mnie była porażka Borussi Dortmund z FC Koeln 1 : 2.
Po raz kolejny wraca problem stabilizacji mentalnej zespołu, który dość łatwo popada w ekstrema z kolejki na kolejkę.
Dobra gra przeciwko Bayernowi w przegranym Klassikerze nie wystarczyła jednak, by dotrzymać kroku Die Roten i ulegli 2 : 3, po czym w meczu z Herthą Berlin dali prawdziwy koncert pewnie wygrywając 5 : 2, by we wczorajszym spotkaniu u siebie okazać zupełną bezradność wobec, mimo wszystko przeciętnego FC Koeln, który szczęśliwie dowiózł zwycięstwo.
W F1, podczas Grand Prix Bahrajnu, doszło do dwóch dramatycznych i niezwykle niebezpiecznych wypadków, w których, na szczęście, poza wszystkimi innymi zabezpieczeniami – swoją przydatność i niezbędność potwierdził system Halo, na którego wprowadzenie już chyba nikt nie będzie narzekał.
Najpierw uchronił Romaina Grosjeana z Haasa przed dekapitacją przez barierki ochronne, w które się wbił z wielkim impetem, a potem ochronił przed zmiażdżeniem Lancea Strolla z Racing Point, gdy jego bolid stanął na głowie.